Wydaje się, że piękna „Ósemka” nie dorównała protoplaście i trudno będzie ekonomicznie uzasadnić jej dalszą egzystencję.
Mimo tego, BMW Serii 8 może doczekać się nowej generacji. Jakim cudem? Przed wszystkim można uprościć jego ofertę. To w zasadzie bardzo prosty zabieg. Dziś w gamie znajdują się coupe, gran coupe i kabriolet. Wystarczy zastosować taktykę „wybierz jeden” (ten najczęściej kupowany) i już mamy spore oszczędności.
Wydaje się, że w takiej sytuacji wybrane zostałoby Gran Coupe, bo jest najbardziej wszechstronne. Kabriolet pewnie nie przetrwa, bo stanowi niewielki procent całej sprzedaży. Dwudrzwiowy wariant to kwestia do dyskusji.
Kolejna sprawa to gama jednostek napędowych – od trzylitrowego diesla po podwójnie doładowane V8 o pojemności 4,4 litra. Diesel potrafi zużywać 6 litrów na setkę (poważnie!), ale może nie pasować do charakteru auta. Z kolei V8 wyraźnie ogranicza grupę docelową. Coś pomiędzy? Niekoniecznie.

Nie jest tajemnicą, że nachodzi zmiana panujących trendów. BMW Serii 8 może doczekać się nowej generacji za około cztery lata. Wtedy należy się spodziewać wersji elektrycznej. Profanacja? Raczej znak czasów.
Elektryczne BMW Serii 8 może doczekać się debiutu rynkowego i niewykluczone, że będzie to jedyna dostępna konfiguracja. Czy to oznacza zmianę nazwy na… i8? No cóż, wydaje się to wszystko spójne.
Krążą nieoficjalne informacje, że auto ma bazować na platformie CLAR i być wyposażone w napęd na tylne koła. Czy klienci bawarskiej marki to docenią? Czas pokazę.