Wojciech Krzemiński
Trudna sytuacja geopolityczna i światowe problemy gospodarcze nijak się mają do rynku dóbr luksusowych. Pamiętajmy, że kryzys to czas dla bogaczy.
Wyniki sprzedaż samochodów prestiżowych marek potwierdzają tę tezę. I przykładem może być tu Bentley. Legendarna firma z brytyjskimi korzeniami zanotowała genialny wynik – nigdy wcześniej nie udało się „wykręcić” takiej liczby handlowej.
Klienci szturmowali salony, co odzwierciedlają 15 174 sprzedane samochody tego producenta. Fakt, ta liczba robi ogromne wrażenie. Dla porównania, Rolls-Royce też pobił swój rekord, ale znalazł nieco ponad 6 tysięcy nabywców, czyli grubo ponad połowę mniej.
Czy to zaskoczenie? Wbrew pozorom, Bentley ma bardzo zróżnicowaną klientelę. Konserwatywni klienci chętnie sięgają po flagowe limuzyny, a nieco młodsi stawiają na coupe. Wszystkie pokolenia łączy natomiast SUV, czyli Bentayga.
To właśnie ten ostatni model okazał się kluczem do sukcesu. Nawet sami przedstawiciele marki nie spodziewali się aż tak znakomitych wyników sprzedaży. Bentayga stanowiła aż 42 procent globalnej sprzedaży. Tak, niemal połowę wolumenu. Coś niezwykłego. Bardzo dużym wzięciem cieszyła się wersja hybrydowa, która przebojem zagospodarowała 30 procent całego popytu.
Najważniejszym regionem dla Bentleya okazały się Ameryki. Właśnie tam udało się sprzedaż dokładnie 4221 sztuk (28 procent udziałów). Na drugim miejscu znalazły się Chiny (25 procent udziałów), w których kupiono 4033 samochody. Europa Kontynentalna zajęła trzecie miejsce z udziałami sięgającymi 19 procent. Dalej była reszta Azji i Pacyfik (13 procent) oraz Wielka Brytania (10 procent). Rynki Bliskiego Wschodu, Afryki i Indii łącznie wchłonęły 968 aut, czyli 6 procent całości.
„W kolejnym roku nieprzewidywalności firma przezwyciężyła znaczne przeciwności i wykazała się dużą odpornością, osiągając trzeci rok z rzędu rekordowej sprzedaży” – stwierdził Adrian Hallmark, prezes i dyrektor generalny firmy Bentley.
