Fiat 126p to coraz rzadszy widok na naszych drogach. Większość egzemplarzy skończyła na złomie, a te zadbane, które udało się zachować, trzymane są już dawno pod kocami.
Ten niewielki, prosty samochód zmotoryzował Polskę i zapisał duży rozdział w historii motoryzacji. Choć gabarytami ustępował współczesnym autom miejskim, potrafił zabrać na pokład całą rodzinę wraz z bagażami i zawieźć ją na wakacje. Nie dlatego, że był tak pojemny, tylko nikt nie wybrzydzał, bo i tak nie było niczego lepszego. Co za czasy…
Spotkanie kultowego Malucha wśród współczesnych pojazdów wzbudza uśmiech i wywołuje wspomnienia. Wbrew pozorom, banalna konstrukcja Fiata radziła sobie nawet w skrajnych warunkach pogodowych – nierzadko lepiej, niż znacznie droższe modele.
Maluch jedzie, Bawarka stoi
To nagranie jest świetnym tego przykładem. Wyraźnie pochyloną drogę pokryła duża warstwa śniegu. Samochody miały przed sobą „wspinaczkę” po śliskiej nawierzchni, a każde buksowanie kół zabierało resztki przyczepności.
Kierowca BMW Serii 3 E46 przekonał się, że takie okoliczności nie sprzyjają podróżowaniu jego autem. Niemiecki sedan miał bardzo duże problemy z podjechaniem pod górę i toczył się w spacerowym tempie. Szybko pojawił się zator drogowy, bo innym też nie było łatwo.
Tymczasem kierowca Fiata 126p minął bawarskiego sedana bez problemu i wjechał tam, gdzie inni dotarli dopiero za jakiś czas. Warto zaznaczyć, że Maluch, podobnie jak wspomniane BMW, posiada napęd na tylną oś. Skąd więc ta różnica?
Fizyki nie oszukasz!
W tym przypadku przewagą miejskiego autka była masa własna. Lekkość jest kluczem do uzyskania wydajności w śnieżnych warunkach na znacznych pochyłościach. Rolę odegrał też profil opon – znacznie skromniejszy, niż w BMW. Nie bez znaczenia było również dociążenie tylnej osi, nad którą znajduje się silnik. Nad napędzanymi kołami E46 znajdował się tylko bagażnik.
Przewaga mocy okazała się bez znaczenia. Dwucylindrowy silnik Malucha o pojemności 0,6-0,7 litra oferuje 23-25 KM, co dziś wzbudza jedynie litość. Za przenoszenie mocy na tylne koła odpowiada 4-biegowa przekładnia manualna – daleka od precyzji. Przyspieszenie do 100 km/h tym samochodem trwa niemal minutę.
Przede wszystkim maluch zjechał z wyślizganej jezdnia śnieg gdzie miał lepszą przyczepność, to tylko jedna z zasad radzenia sobie zimą ale kto by się tego chciał uczyć