Wojciech Krzemiński
Pamiętacie, jak po sieci krążyło zdjęcie auta elektrycznego zintegrowanego z przyczepą, na której znajdował się spalinowy agregat? Był to oczywiście żart podkreślający, że wydajność tego typu samochodów jest wciąż ograniczona i konieczne jest korzystanie z silników spalinowych.
Technologia powoli się zmienia, ale dalej trudno mówić o rewelacjach. Modele Tesli zapewniają jednak całkiem przyzwoite zasięgi, choć do wyników uzyskiwanych przez 2-litrowe diesle trzeba zapomnieć. Poza tym, infrastruktura umożliwiająca ładowanie jest mocno ograniczona i rozwija się za wolno.
Znany Youtuber, ItsYeBoi, postanowił poradzić sobie z tym problemem w nietypowy sposób – wydał 2,5 tysiąca dolarów na przyczepkę z panelami solarnymi. Dzięki temu rozwiązaniu mógł napełnić baterię w dowolnym miejscu. Czy znalazł właśnie receptę na całe zło?
Niestety nie. Po pierwsze, wymagało to improwizacji, czego dowodem jest montaż… Co więcej, wielu użytkowników pojazdów elektrycznych porusza się po mieście. Wyobrażacie sobie parkowanie w zatłoczonym centrum? No właśnie… Kolejna sprawa dotyczy obciążenia. Holowanie ciężkiej przyczepy wymaga użycia większej mocy, a to skraca zasięg. Następna wątek to czas ładowania – 40 godzin (w najlepszych warunkach). Nie jest to zatem dobra opcja dla długodystansowców…
