Do tego niebezpiecznego zdarzenia drogowego doszło w minionym tygodniu stolicy województwa pomorskiego.
Wypadek na Grunwaldzkiej w Gdańsku odbił się szerokim echem wśród krajowych mediów. Wszystko zostało nagrane dzięki kamerze umieszczonej w samochodzie świadka. Z nieoficjalnych informacji wynika, że żaden uczestnik nie odniósł obrażeń, które mogłyby zagrażać jego życiu lub zdrowiu.
Materiał ujawnia tak naprawdę trzech uczestników ruchu, którzy nie uważają, choć warto podkreślić, że stopnie nieostrożności są w tym przypadku różne. Ten, który najbardziej przekroczył granicę, najbardziej ucierpiał.
Wypadek na Grunwaldzkiej w Gdańsku – co było przyczyną?
Zacznijmy od nagrywającego. Dlaczego skrupulatnie trzymał się lewego pasa, skoro do skrzyżowania, na którym (potencjalnie) można skręcić jest jeszcze daleko? No cóż, to nasz błąd narodowy, który można dostrzec dosłownie na każdej drodze. W Polsce obowiązuje ruch prawostronny i powinniśmy to respektować. Niestety, nie każdy to robi.
Drugi bohater to kierowca Astry. Zdecydował się na wyprzedzanie prawym pasem, co w tych okolicznościach było po prostu nierozsądne. Co więcej, widać gołym okiem, że jedzie naprawdę szybko – niewykluczone, że z prędkością trzycyfrową. W pewnym momencie postanowił znaleźć się przed kolejnym pojazdem, ale podjął za duże ryzyko – a mógł przewidzieć, do czego dojdzie.
Na koniec pozostawiliśmy kierowcę pojazdu ciężarowego, który włączył kierunkowskaz i uznał, że to wystarczy, by zmienić pas. Nie dostrzegł Opla, który pędził z wyraźnie wyższą prędkością. Obaj mogą zostać uznani za sprawców wypadku.
Apelujemy o ostrożność. Jazda z przepisowymi prędkościami (na tamtym odcinku obowiązuje ograniczenie do 50 km/h), może uchronić przed takimi sytuacjami. Koniecznością jest też upewnianie się, czy zmiana pasa będzie na pewno bezpieczna.