w

Właściciel Alpine dostał zdjęcie z fotoradaru. Auto jechało tyłem na przyczepie

Mandat z fotoradaru
Właściciel Alpine dostał zdjęcie z fotoradaru. Auto jechało tyłem na przyczepie

Niektóre osoby odpowiedzialne za wykonywanie prac administracyjnych związanych z fotoradarami powinny albo zmienić zawód, albo iść na kurs doszkalający.

Ta historia jest tego dowodem. Właściciel Alpine A110 dostał zdjęcie z fotoradaru. Czyżby przekroczył prędkość? Nic bardziej mylnego. Nawet nie było go za kierownicą. Zresztą, nikt nie przebywał w kabinie.

Nie ma wątpliwości, że francuskie coupe potrafi osiągać wysokie prędkości, ale jadąc na przyczepie jest uzależnione od kierowcy innego pojazdu. A110 miało zaciągnięty hamulec ręczny, a zapłon był wyłączony. Trudno więc upatrywać się winy jego posiadacza.

Zdjęcie z fotoradaru za prędkość na przyczepie

To nie jest pierwsza taka historia. Niestety, już setki kierowców otrzymało niesłuszne mandaty. Konieczne były procesy odwoławcze, które oczywiście pochłaniały czas i generowały stres. W takich sytuacjach odpowiada państwo, czyli nikt. Bo przecież urzędnicy będą zrzucać winę na siebie nawzajem aż w końcu sprawa ucichnie i nikt nie poniesie kosztów błędu. Osobę prywatną znacznie łatwiej ukarać.

Zdjęcie z fotoradaru i Alpine A110
Alpine potrafi osiągać 79 km/h, ale raczej nie na biegu wstecznym

Jak widać, taka sytuacja może wydarzyć się także we Francji. Właściciel Alpine otrzymał mandat ze zdjęciem z fotoradaru, bo 12 marca o godzinie 5:38 jechał rzekomo za szybko – 79 km/h w miejscu gdzie można podróżować z prędkością maksymalną 70 km/h. Warto podkreślić, że było to w pobliżu Paryża.

Zdjęcie z fotoradaru rzeczywiście potwierdza obecność samochodu, ale nikt nie pokusił się o sprawdzenie otoczenia. Żaden z policjantów, który miał je w ręce nie dostrzegł, że auto znajduje się na przyczepie. Dla nich pewnie nie miało to większego znaczenia.

Pasy mocujące, koła w miejscu, brak kierowcy, platforma – to nic nie dało. Policjanci wysłali więc zdjęcie właścicielowi auta bez żadnego zastanowienia. W sumie mogli pomyśleć, że to wariat, który pędzi na wstecznym. W końcu to był fotoradar robiący zdjęcia od tyłu…

Jak przekazał fanpage EasyRad, zdjęcie powstało dzięki urządzeniu Morpho. Można podejrzewać, ze proces jest zautomatyzowany, ale tylko do pewnego stopnia. Ktoś musiał wziąć do ręki fotografię, włożyć ją do koperty z niezbędnymi danymi i wysłać pocztą. To oznacza niekompetencję.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

6 komentarzy

Dodaj odpowiedź
  1. „Ktoś musiał wziąć do ręki fotografię, włożyć ją do koperty z niezbędnymi danymi i wysłać pocztą. To oznacza niekompetencję.”
    To oznacza niewiedzę redaktora. Otóż nikt nie musi nic brać do ręki … Robią to urządzenia do automatyzacji procesu korespondencji. Niestety, większy problem w tym iż w większości są starej generacji fotoradary. Najlepszym przykładem jest Polska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Butle z gazem

Skaczące butle gazowe. Kierowca uniknął lotu…

Zderzenie rowerzysty z autem

Potrącenie rowerzysty w Zawierciu. Sprawczyni najpierw oceniła straty na lakierze