Inaczej nie można nazwać takiego przebiegu zdarzeń. Trudno uwierzyć w autentyczność tej historii, ale potwierdzają ją zdjęcia, a także zagraniczne media.
Do wypadku doszło 16 listopada na drodze międzystanowej numer 5 w miejscowości Mount Vernon (na północ od Seattle, Waszyngton). Jak wynika ze wstępnych ustaleń, wielotonowy zestaw uderzył w Nissana. Efektem tego było auto osobowe pod kołami TIR-a.
Kierowca ciężarówki zagapił się i przejechał po znacznie mniejszym samochodzie. Dosłownie. Wszyscy spodziewali się najgorszego. Z pojazdu pozostał jedynie wrak. Wydarzył się jednak cud, który zaskoczył świadków i służby ratownicze.
Dewastacja auta i akcja ratunkowa
Trudno było nawet rozpoznać „zwinięte” auto, które znajdowało się pod kołami ciągnika siodłowego. Szybko pojawił się specjalistyczny sprzęt, który pozwolił podnieść cięższy pojazd. Wszyscy oczekiwali na akcję związaną z wyciąganiem ofiar.
Tymczasem 46-letnia kobieta, która prowadziła Nissana (jedyna osoba jadąca tym autem) wydostała się z resztek kabiny o własnych siłach. Skarżyła się na ból głowy i żeber, dlatego udała się na dalszą obserwację do szpitala. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – właśnie dlatego możemy mówić o cudzie.
There’s really not a word to describe this collision. Miraculously believed to be minor injuries. The car was struck from behind, folded the car in half, and semi came to rest on top of the car. In my 14 year career, I have never seen anything like it. https://t.co/iUsSNIhHYV pic.twitter.com/EPGI70s3Um
— Trooper Rocky Oliphant (@wspd7pio) November 16, 2021
Jak udało się przeżyć? Specjaliści twierdzą, że tylna część nadwozia posłużyła jak swego rodzaju rampa, która utrzymała ciągnik na tyle wysoko, że kobieta nie została zgnieciona razem z niżej umieszczonymi elementami kabiny. Samochód wytrzymał bardzo duże obciążenie.
Niewątpliwym sprawcą zdarzenia jest kierowca TIR-a, który pozwolił sobie na nieuwagę. Szczęście w nieszczęściu, że nikt nie zginął.