Taka sytuacja naprawdę miała miejsce. Ktoś ukrył wielki potencjał w samochodzie, który nie kojarzy się z dynamiką.
Nikt by nie uwierzył, że Porsche 911 GT3 RS dostało „baty” od starego Garbusa, gdyby to nie zostało nagrane. Jak można się domyślać, legendarny Volkswagen nie skrywał seryjnego układu napędowego.
Zacznijmy jednak od zielonej bestii. Sercem topowej 911-tki jest sześciocylindrowy, czterolitrowy silnik, który oddaje do dyspozycji kierowcy 520 koni mechanicznych oraz 470 niutonometrów. Przeniesieniem tego potencjału na tylną oś zajmuje się siedmiobiegowa przekładnia automatyczna. Warto dodać, że Porsche 911 GT3 RS waży 1430 kilogramów.
Z kolei Garbus skrywa elektryczny zespół napędowy, który potrafi generować 450 koni mechanicznych i 675 niutonometrów. Prezentowany Volkswagen Beetle ma mniej mocy od prawdziwie sportowego konkurenta, ale waży niewiele ponad tonę – dokładnie 1050 kilogramów.
Szokująca kolejność na mecie – Garbus wygrał!
Niezależne projekty mają często bardzo dużo mocy, ale to jeszcze nie oznacza świetnych osiągów. Wszystko za sprawą ograniczonej wydajności. Przeniesienie potencjału na asfalt to nie jest łatwa sztuka, czego liczne przykłady można znaleźć w sieci. Poza tym, skonfigurowanie całego układ napędowego też jest trudne.
W tym przypadku udało się osiągnąć złoty środek. Pierwsza próba skończyła się przegraną Garbusa, ale jego użytkownik zepsuł start. Drugi pojedynek był już bardziej wyrównany pod kątem kierowców. W takich okolicznościach wygrał Volkswagen. Widok topowego Porsche, które nie nadążało za zabytkiem to coś abstrakcyjnego…
Pominięto chyba najważniejsze – ilu obrotów wymaga spalina by mieć ten moment a od ilu jest dostępny w elektryku.