Podobnie jak w zeszłym roku, 24-godzinny wyścig Le Mans okazał się ogromnym wyzwaniem. Zespół, w którym jechał Kubica na szczęście przetrwał cały dystans.
Niewiele brakowało do zwycięstwa w klasie LMP2. Prema Orlen Team miał bardzo dobre fragmenty, które pozwoliły na utrzymanie się w czołówce. Niekiedy jednak tempo było słabsze, co było związane zarówno ze strategią, jak i problemami technicznymi oraz zdarzeniami losowymi na torze.
Przypomnijmy, że w zeszłym roku brakowało dwóch minut do zwycięstwa, gdy usterka techniczna wyeliminowała poprzedni zespół (WRT), w którym jeździł Robert. Polak miał tym razem znacznie więcej powodów do radości.
24-godzinny wyścig Le Mans już za nami
Kubica był pierwszym, który zasiadł za kierownicą. Świetnie ruszył, choć rywale widzieli w tym falstart. Sędziowie nie wydali jednak żadnego komunikatu w tej sprawie, co oznacza, że był to po prostu bardzo dobry timing Kubicy. Polak skończył swój stint na trzeciej pozycji.

Po nim wszedł do kabiny Deletraz, który wykonywał genialną pracę. Nawet przebita opona nie wyeliminowała go z walki o najwyższe pozycje na tym etapie wyścigu. Colombo również zaliczył bardzo dobry stint. Po siedmiu godzinach, zespół Prema Orlen Team zajmował pierwsze miejsce. Później tempo spadło i było sporo pecha ze Slow Zone. Wciąż liczyły się jednak równa jazda, przetrwanie i niezawodność maszyny.
Różne wydarzenia losowe utrudniły 24-godzinny wyścig Le Mans ekipie Roberta Kubicy, ale Polak zdołał dowieźć drugie miejsce. To bardzo dobry rezultat, który potwierdza świetne przygotowanie Prema Orlen Team. Wkrótce powinniśmy się wszyscy dowiedzieć więcej od samych kierowców, którzy podzielą się ich odczuciami.
Czy Kubica wróci za rok, by spróbować zwyciężyć? Na tym etapie nie można niczego wykluczyć. Wiele będzie zależeć od jego przyszłorocznej roli w F1. Podejrzewamy, że na decyzję jak zwykle przyjdzie nam nieco dłużej poczekać. Pozostaje mieć nadzieję, że Robert trafi tam, gdzie najbardziej tego chce.