Nie od dziś wiadomo, że ludzie popełniają błędy ortograficzne – bez względu na język. Potrafią także przekręcać nazwy własne.
Prawdziwą wyrocznią są wyszukiwarki internetowe, które ujawniają, jak często mamy problem z wpisywaniem poprawnych słów. Można to znakomicie przedstawić na podstawie terminów motoryzacyjnych. Mamy tu na myśli przede wszystkim marki samochodów. Wolksvagen i Telsa to tylko dwa z wielu przykładów.
Specjaliści z confused.com postanowili zweryfikować, jak dalekie kręgi zataczają takie przypadki. Okazuje się, że niektóre nazwy rzeczywiście sprawiają częste trudności. Jak wynika z ustaleń, popularność danej marki nie wiąże się ze znajomością poprawnej pisowni jej nazwy.
Wolksvagen i Telsa – pożądane marki, których nie ma…
Największy kłopot sprawia wpisywanie nazwy Hyundai, co może zaskakiwać. W ciągu miesiąca odnotowano 2 249 400 błędów w tym zakresie. Drugie miejsce przypadło Volkswagenowi, który okazał się wyzwaniem dla 1 156 700 internautów. Trzecie miejsce zajęło Porsche, które „osiągnęło” 1 011 000 błędnych wpisów nazwy. W czołówce znaleźli się też Toyota (824 600 błędów), Peugeot (710 100), Tesla (539 600), Mercedes-Benz (489 500), Bentley (341 900), Suzuki (317 900) oraz Bugatti (205 300).
I teraz należy zastosować podział uwzględniający powód spowodowania błędu. W niektórych przypadkach to omsknięcie się palca na klawiaturze, czego przykładami mogą być:
- Volvi
- Dford
- Totota
- Hond
- Auddi
- Jeeep
Jest również wiele błędów z przestawionym ciągiem liter. Oprócz wspomnianej Telsi, należy wspomnieć o takich nazwach, jak BWM czy Chevorlet. Niestety, nie brakuje także błędów stricte ortograficznych oznaczających niewiedzę. Wśród nich dominują Porshe, Mersedes i Leksus.
Wśród naszych ulubionych są Wolksvagen (Volkswagen) i Landriver (Land Rover). Ten ostatni zasługuje na powszechną sympatię. Od razu przypomina się słynny utwór „Reebok or Nike”.
Specjaliści od SEO podchwycili te tendencje i czasami celowo wpisują tagi czy frazy kluczowe z błędami, by produkty klientów wyświetlały się większym grupom odbiorców. No cóż, niekiedy trzeba dostosować się do społeczeństwa, co nie zawsze budzi dumę. Biznes jest jednak biznesem, dlatego trudno się dziwić, że branże handlowe i usługowe nie zamierzają marnować potencjału sieci.