Wojciech Krzemiński
Tematem nr 1 na całym świecie jest koronawirus, ale w jego tle debiutują kolejne modele. Jednym z nich jest nowe wcielenie Elantry.
Kompaktowy Hyundai zmienił się nie do poznania. Teraz wygląda jak elegancka limuzyna segmentu D. Pas przedni zdobią zadziornie spoglądające reflektory i bardzo duży grill. Z tyłu dominują „trójkątne” lampy złączone ledową listwą oraz kanciasta klapa. Profil auta zdradza natomiast sporą dawkę dynamiki, co jest zasługą wyraźnie opadającej linii dachu i mocno pochylonych szyb. Świetnie prezentują się także liczne przetłoczenia. Warto dodać, że auto wyraźnie urosło – jest 5,6 cm dłuższe, 2,5 cm szersze i 1 cm niższe.
We wnętrzu panują ład i porządek. Zegary są oczywiście cyfrowe i można je indywidualizować. Przez nimi zagościła czteroramienna kierownica. Obok znalazła się konsola centralna z dotykowym ekranem multimedialnym i niezależnym panelem automatycznej klimatyzacji. Fajnie, że projektanci nie zrezygnowali z analogowych przycisków. Dzięki temu obsługa będzie prostsza.
Co ciekawe, koreański sedan będzie dostępny w wersji hybrydowej opartej na benzynowym silniku 1.6 GDI. Uzupełni go bateria o pojemności 1,32 kWh. Takie same zestawy znajdziemy w modelach Ioniq i Kona, w których można liczyć na 141 KM i 265 Nm. Alternatywą dla tego wariantu będzie 2-litrowy benzyniak generujący 150 KM i 180 Nm. Może on współpracować z przekładnią CVT. To oczywiście propozycje z rynku amerykańskiego. Nie wiadomo, czy nowa Elantra trafi do Europy, a jeżeli tak, to kiedy i z jaką gamą jednostek.
