Tankowanie nie należy do skomplikowanych czynności, ale (wbrew wszelkim pozorom) wymaga wyobraźni i skupienia – wszystko po to, by nie sprowokować niebezpiecznej sytuacji.
Mamy bowiem do czynienia z substancjami łatwopalnymi. Tuż pod dystrybutorami znajdują się wielolitrażowe zbiorniki z paliwem, dlatego jedna iskra może wywołać prawdziwą katastrofę. Tutaj jednak doszło do zwykłego zapominalstwa, które skończyło się fatalnym ciągiem zdarzeń.
Pewien kierowca po tankowaniu zapomniał wyciągnąć pistolet z wlewu paliwa i starał się odjechać. Co ciekawe, nie wyrwał samego węża, lecz cały dystrybutor, co doprowadziło do rozszczelnienia i natychmiastowego pożaru. Ogień rozprzestrzenił się natychmiastowo. Z tego, co udało się ustalić, nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń.