Niektórzy domorośli tunerzy mają ambitne plany, które wydają się przerostem treści nad formą. Tak, trochę na odwrót, niż zazwyczaj.
I właśnie z takim przypadkiem mamy tutaj do czynienia. Oto Toyota Celica Cabrio z centralnie umieszczonym silnikiem. Jak można się domyślać, japoński producent nigdy nie miał w planach takiej konfiguracji. Dlaczego? Nie ma ona najmniejszego sensu.
Plany i marzenia fanów motoryzacji nie muszą jednak odzwierciedlać trendów rynkowych. Autor tego projektu chciał mieć coś innego i ma. A to, czy komuś się podoba gruntowna przeróbka popularnego coupe, to już mniej istotna sprawa.
Toyota Celica Cabrio – daleka od oryginału
Zacznijmy od stylistyki, która uległa gruntownym zmianom. Dach został wycięty. W kabinie nie ma oczywiście drugiego rzędu. Za przednimi fotelami zagościła masywna osłona z wlotami powietrza. Długi tył lekko zaburza proporcje, ale summa summarum, nie wygląda tragicznie.
Właściciel postawił oczywiście na body kit, w skład którego wchodzą przeprojektowane zderzaki, spojler oraz nakładki progowe. Sportowy sznyt został odrobinę zaburzony pałąkiem będącym zwykłą rurą w białym kolorze.
We wnętrzu nie ma większych zmian, nie wliczając tego, co dzieje się za przednimi fotelami, rzecz jasna. Kierownica po prawej stronie to nie przypadek – auto jeździ po brytyjskich drogach, gdzie obowiązuje ruch lewostronny.
Przejdźmy teraz do najważniejszego wątku. Silnik został przeniesiony spod maski za pierwszy rząd siedzeń. Dzięki centralnemu umieszczeniu, można liczyć na lepsze rozłożenie masy. Potencjał jednostki o pojemności 1,8 litra pozostał jednak taki sam. Generuje ona 188 koni mechanicznych. Co ciekawe, moc kierowana jest na tylną oś, a nie na przednią, jak w oryginale. To zapewnia zupełnie inne doznania z jazdy.
Aby było jeszcze skuteczniej, aktualny posiadacz zastosował podwójne wahacze z przodu i układ wielowahaczowy z tyłu. Nie zabrakło także gwintowanych sprężyn i nowych stabilizatorów. Tym sposobem, Toyota Celica Cabrio prowadzi się jeszcze lepiej.
Należy podkreślić, że auto nie posiada rejestracji, ale jak podkreśla jego użytkownik – nie będzie problemu, by ją uzyskać. Projekt powstał z myślą o pokonywaniu toru, co wydaje się dziwne, biorąc pod uwagę stosunkowo skromną moc silnika.
Ktoś włożył w to sporo pracy i pieniędzy, ale nie ma mowy, by odzwierciedlała to cena. Takie projekty nigdy nie są doceniane. Jak wynika z ogłoszenia, właściciel chce uzyskać 4500 funtów, co wydaje się skromną wartością. Czy znajdzie się jakiś chętny? Czas pokaże.