Nie jest tajemnicą, że miejskie crossovery nie zostały stworzone do dynamicznego pokonywania zakrętów.
Nagła zmiana toru jazdy jest dla nich jeszcze większym wyzwaniem. Wszystko za sprawą stosunkowo wysokiego środka ciężkości i prostego układu jezdnego. Jak więc poradził sobie Hyundai Bayon w teście łosia?
Koreański crossover segmentu B to tegoroczny debiutant. Będzie konkurował z takimi tuzami, jak Renault Captur, Peugeot 2008 czy Nissan Juke. W tej próbie wykorzystano egzemplarz z bazowym silnikiem 1.2 MPI. Należy w tym miejscu dodać, że auto było wyposażone w opony Michelin Primacy 4 (195/55 R16).
Hyundai Bayon – test łosia
Samochód utrzymał pełną stabilność przy 75 km/h. Zdołał zmieścić się pomiędzy pachołkami bez jakiegokolwiek kontaktu. Widać było delikatną podsterowność, ale bez przesady. Reakcja systemu stabilizacji toru jazdy była bardzo mocna i spowolniła pojazd.
Powyżej tej prędkości dochodziło już do strąceń słupków. Niemniej jednak dopiero przy 80 km/h, Hyundai Bayon miał problem z utrzymaniem właściwego toru jazdy. Możemy więc mówić o całkiem niezłym rezultacie, jak na prostego, miejskiego crossovera.
Hyundai Bayon jest już dostępny w polskich salonach. Za bazową konfigurację silnikową (czyli prezentowaną) trzeba zapłacić 65 700 złotych – bez opcji dodatkowych. Topowa konfiguracja (Executive) skrywająca 100-konny silnik 1.0 T-GDI uzupełniony siedmiobiegowym automatem to wydatek 93 200 złotych. Warto dodać, że koreański crossover z silnikiem 1.2 MPI jest też dostępny z instalacją LPG.