Ekologiczne lobby robi wszystko, aby unicestwić konwencjonalne układy napędowe. Jednocześnie nie ma na horyzoncie realnej alternatywy dla tych konstrukcji.
Liczni producenci kręcą nosami, ale ostatecznie ulegają presji politycznej. Nie wszyscy jednak składają broń. Dla przykładu, BMW nie rezygnuje z silników spalinowych. Potwierdzają to osoby na najwyższych stanowiskach w firmie.
Samochody elektryczne na baterie są zero-emisyjne, ale tylko częściowo. Ich produkcja również wytwarza dużo zanieczyszczeń. Poza tym są cięższe, niż spalinowe odpowiedniki, co doprowadza do szybszego zużycia opon i hamulców.
Na tym oczywiście nie koniec. W licznych krajach prąd pochodzi z elektrowni wysokoemisyjnych. Trudno więc mówić o korzyściach. To tak naprawdę przeniesienie problemu w inne miejsce.
>BMW 530e xDrive Touring – test, dane techniczne, ceny, opinie
Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, auta przyjazne środowisku po prostu nie istnieją. Mogą być jednak mniej szkodliwe. Które to? Te, co zużywają mniej energii, bez względu na jej pochodzenie. Nie ma wątpliwości, że miejskie auto z małolitrażowym silnikiem benzynowym jest korzystniejsze dla planety niż 500-konny, 2,5-tonowy SUV na baterie, który pochłania mnóstwo kilowatogodzin na 100 kilometrów.
Małe auta benzynowe będą jednak likwidowane, podczas gdy dużych i ciężkich „elektryków” jest coraz więcej. Jaki w tym sens? Żaden. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
BMW nie rezygnuje z silników spalinowych
Szef bawarskiej marki, Olivier Zipse pozwolił sobie na ciekawą wypowiedź podczas Rhine-Main Business we Frankfurcie. 59-latek jest świadomy zagrożeń, jakie wynikają z nieodpowiedzialnych decyzji politycznych, a przy tym wskazuje na nienaturalne zachowania.
Zipse zwrócił uwagę na paliwa syntetyczne, które z niewiadomych przyczyn nie interesują ekologicznego lobby. „Niewłaściwe jest pomijanie produktów, które są nadal w ofercie” – stwierdził. Jednocześnie uznał, że produkcja auta elektrycznego nie jest przyjazna dla środowiska, a zastąpienie układów spalinowych tymi elektrycznymi jest niemożliwe w najbliższym czasie.
E-paliwa mogą być przyszłością, ale najpewniej nie zasilą kieszeni „odpowiednich ludzi”. Według nas kluczowa jest tu możliwość wyboru. Jeżeli europejscy klienci zostaną uzależnieni od jednego źródła napędu, to znacznie łatwiej będzie manipulować rynkiem, a co za tym idzie – narzucać zasady i wpływać na każdą jednostkę w konkretnym zakresie.
BMW nie rezygnuje z silników spalinowych, co nie oznacza, że lekceważy pojazdy elektryczne. W tym zakresie również się rozwija, ale zdaje sobie sprawę, że to nie czas na uzależnienie gamy od samego prądu.
Mój niemal starożytny 1.3 Multijet waży połowę SUVa na prąd, mieści się przy rozsądnej,ZGODNEJ Z PRZEPISAMI jeździe latem w 3,4 a zimą 4,1 ON na 100. Pełna elektryka,dwustrefowa klima, ABS, osiem poduszek. Zasięg
do 1200 BEZ tankowania.. Koszty serwisu i napraw – śmieszne. Za TYLKO cenę nowego elektryka na wypasie mam paliwa na JEDEN MILION OSIEMSET TYSIĘCY kilometrów. Koszt ekologiczny -MOJE zanieczyszczenie środowiska VERSUS dwie i pół tony elektryka – raczej PORÓWNYWALNE,szczególnie w krajach gdzie mało prądu jest z sił natury. GDZIE SENS? TYLKO WODÓR jest sensownym rozwiązaniem – dopóki nie będziemy mieli w autach mikrogen eratorów termojądrowych na szklankę wody..