Stary hatchback o dużej wartości? Istnieje naprawdę niewiele takich aut. Zazwyczaj mają one związek z rajdami lub należały do znanych postaci.
W takich przypadkach historia ma największe znaczenie. Rolę odgrywa także liczba wyprodukowanych egzemplarzy i tych, które zdołały przetrwać próbę czasu. Ten amerykański twór jest pozornie zwykłym, małym samochodem z poprzedniego stulecia. Znaczy jednak dużo więcej, niż może się wydawać.
Jego właścicielem był Carroll Shelby
Tak, należał do legendy motoryzacji. Warto w tym miejscu nakreślić sylwetkę Shelby’ego. Urodził się w 1923 roku w Teksasie. Był kierowcą wyścigowym, który zaczynał profesjonalne zmagania w takich zespołach fabrycznych, jak Aston Martin i Maserati. Zdarzały mu się także epizody z Ferrari (np. Mount Washington Hillclimb Auto Race) oraz starty w Formule 1.
Problemy zdrowotne spowodowały, że wycofał się z wyścigów pod koniec 1959 roku. Wtedy też podjął decyzję o stworzeniu szkółki dla adeptów ścigania, którą nazwał Shelby-American. Trzy lata później postanowił wejść do świata producentów motoryzacyjnych. W swojej manufakturze wytwarzał auta sportowe – i tak powstała słynna Cobra wykorzystująca nadwozie AC i jednostki napędowe Forda.
Warto dodać, że został zaproszony do szerokiej współpracy z owym Fordem. Pomagał w projektowaniu takich modeli, jak GT40 i Mustang Shelby GT350. Miał również wpływ na stworzenie Dodge’a Vipera.
Ikona jeździła hatchbackiem, ale nie byle jakim
Wróćmy teraz do samochodu wspomnianego na początku. Jego historia jest bardzo ciekawa i nie chodzi jedynie o ten konkretny egzemplarz. W latach 80. marka chciała dodać odrobiny pikanterii swoim modelom, by poprawić wizerunek. W tym celu zgłoszono się do Shelby’ego i zaprezentowano mu Dodge’a Omni. Czy auto zrobiło na nim wrażenie? Z pewnością nie. Miał on jednak sprawić, że samochód nabierze właściwego charakteru.
I tak powstał Dodge Omni GLH. Ciekawostką jest sam skrót, który w rozwinięciu brzmi: „Goes Like Hell”. Amerykański hatchback miał być w pewnym sensie odpowiedzią na Golfa GTI. Nie zdecydowano się jednak na wielkoseryjną produkcję – powstało zaledwie 500 sztuk.
Pod maską znalazł się 2,2-litrowy silnik benzynowy generujący 175 koni mechanicznych. W tamtych czasach była to horrendalna wartość. Przypomnijmy, że niemiecki hot hatch oferował zaledwie 105 KM. Omni był stosunkowo lekki, dlatego pokaźna moc zapewniała bardzo dobrą dynamikę. Sprint do setki trwał 6,5 sekundy, co nawet dziś robi wrażenie. Z kolei prędkość maksymalna wynosiła niemal 210 km/h.
Omni Shelby’ego na sprzedaż – cena jak za nowe Audi
Auto było na tyle dobre, że Shelby postanowił zostawić sobie jedno z nich. To egzemplarz nr 86/500, który został zachowany praktycznie w fabrycznym stanie. Jego karoserię pokrywa oryginalny lakier, ma wszystkie oznaczenia oraz dedykowaną okleinę.
Przebieg? Skromne 8200 mil, czyli 13 120 kilometrów. Mamy więc do czynienia z youngtimerem o dużym potencjale na klasyka. Samochód został stworzony przez Carrolla Shelby’ego, a następnie przez niego wykorzystywany, co jest bardzo dużą wartością dla potencjalnego kolekcjonera.
Specjaliści twierdzą, że wartość tego pojazdu może sięgać 75 tysięcy dolarów, co przy aktualnym kursie (3,65) oznacza wydatek 273 750 złotych. Za takie pieniądze można nowe Audi A7 Sportback 40 TDI S tronic z pakietem S line. Dzięki 204-konnemu dieslowi pod maską, niemieckie auto osiąga setkę w 8,3 sekundy i rozpędza się do 245 km/h.
Aukcja Dodge’a Omni Carrolla Shelby’ego będzie trwać w dniach 7-16 stycznia na oficjalnej stronie domu Mecum.