Podobnie, jak w piłce nożnej, Formuła 1 wymaga inwestycji w młodzież. McLaren wie o tym doskonale.

Ostatnie sezony były dla brytyjskiej ekipy bardzo dobre – szczególnie pod względem wyników. Team notował coraz wyższe pozycje, aż w końcu zakończył 2020 rok na trzecim miejscu – tylko za Mercedesem i Red Bullem.

W tym roku miejsce Carlosa Sainza zajął Daniel Ricciardo, a ekipa zrobiła wyraźne postępy, co było widać już podczas testów. Właśnie dlatego oczekiwania kibiców są takie same albo nawet jeszcze wyższe, niż w zeszłym sezonie.

Długofalowe plany McLarena

Nie jest tajemnicą, że wiele zależy od samych pieniędzy. McLaren ma problemy finansowe, ale wszystko wskazuje na to, że plan naprawczy pozwoli wyciągnąć tę ekipę na prostą. I tego im życzymy, bo postęp, jaki zrobili zasługuje na szacunek.

McLaren musi patrzeć śmielej w przyszłość. A przyszłość należy do młodzieży. Wbrew pozorom, gwiazd na miarę Verstappena i Leclerca nie jest wiele. Pamiętajmy, że kierowcy wyścigowi, którzy mają szansę dotrzeć do F1 muszą być szkoleni od najmłodszych lat. Kilkulatkowie już startują w kartingu i wymagają dużych wkładów finansowych. To obciążenie dla rodziców, ale też duża szansa dla samego zespołu.

Inwestycja w trzynastolatka

McLaren dotarł do młodego chłopaka, który wydaje się świetnym prospektem. Nazywa się Ugo Ugochukwu i jest amerykańskim mistrzem kartingu. Ma zaledwie trzynaście lat, co dla wielu może wydawać się przedwczesnym pomysłem.

Fakty są jednak takie, że w 1998 roku pryncypał McLarena, Ron Dennis dołączył do programu juniorskiego Lewisa Hamiltona i Wesleya Gravesa. Ten pierwszy miał wtedy trzynaście lat. Dziś jest siedmiokrotnym mistrzem świata z szansą na kolejny tytuł.

Pomysł jest jak najbardziej dobry. Historia Gravesa (który nie miał tyle talentu, co Hamilton) dość szybko się skończyła, dlatego sam kontrakt nie daje pewności. Ugochukwu musi więc wykazać się ciężką pracą i wyróżniać się na tle innych rówieśników będących na ścieżce kierowców wyścigowych. Trzymamy za niego kciuki.