Wojciech Krzemiński
Niemiecki producent już w zeszłym roku zapowiadał gruntowne zmiany w gamie modelowej. Oferta ma być lepiej dostosowana do oczekiwań klientów.
Wypełnianie każdej niszy nie jest już odpowiednią drogą. Właśnie dlatego CLS zamyka swój rozdział i najpewniej nie doczeka się następcy o tej samej nazwie. To oczywiście nie oznacza, że w ogóle nie będzie dużego, czterodrzwiowego coupe w gamie.
Warto w tym miejscu dodać, że część kompaktów też zniknie z rynku. Można podejrzewać, że Mercedes-Benz Klasy A Sedan nie przetrwa, podobnie jak Klasa B. Pewne miejsce w ofercie mają natomiast A-Klasa Hatchback, GLB, GLA i standardowe CLA.
CLS przechodzi do historii
Do takich informacji dotarły australijskie media, które przeprowadziły wywiad z tamtejszym rzecznikiem prasowym marki ze Stuttgartu. Według przekazanych wieści, CLS ma zostać utrzymany w produkcji do sierpnia tego roku.
>Mercedes-Benz CLS 350, czyli bazowa konfiguracja. Wbrew pozorom, jedna z najlepszych (test)
Na niektórych rynkach mają zostać wstrzymane zamówienia. Niewykluczone, że pojawi się jakaś edycja specjalna na zakończenie, choć równie dobrze wszystko może zostać przeprowadzone po cichu, by nie robić zbędnego zamieszania i kosztów.
Decyzja o wycofaniu CLS-a wydaje się logiczna. Nowa Klasa E może go zastąpić, podobnie jak inny model który mógłby przyjąć nazwę CLE (co jest bardziej spójne z bazą, na której do tej pory tworzono ten model). Niemniej jednak jeszcze nic nie wiadomo na temat dokładnej strategii związanej z segmentem E. Podejrzewamy, że firma planuje utrzymać konkurencję dla Audi A7 czy BMW serii 8.
Warto przypomnieć, że SLC, S-Klasa Coupe i Cabrio też już przeszły do historii i raczej nie należy spodziewać się następców. Zamiast nich, producent śmiało inwestuje w gamę elektryczną. Istnieje już cała flota modeli na prąd, która wkrótce będzie oferować alternatywę dla każdego spalinowego Mercedesa. Nawet G-Klasa będzie elektryczna. Serio. No cóż, takie czasy.
