Już w ubiegłym wieku przewidywano, że samochody w końcu zaczną latać. Wkrótce może do tego dojść.
Firma Terrafugia, która należy do chińskiego koncernu Geely, jest bardzo blisko historycznej zmiany trendów w transporcie drogowym. W lotniczym zresztą też. Ich latające auto jest coraz bliżej otrzymania wszystkich niezbędnych dokumentów, aby można było z niego korzystać w skrajnych warunkach.
, bo taką nosi nazwę, otrzymała właśnie certyfikat lotniczy od Federalnej Administracji Lotnictwa FFA. Tym samym spełnia ichniejsze standardy bezpieczeństwa. Wkrótce można spodziewać się także zgód od National Highway i Traffic Safety Administration (NHTSA).
Będzie to oznaczać możliwość korzystania z infrastruktury drogowej (standardowa homologacja), jak i stref powietrznych (homologacja lotnicza). Firma chce skorzystać ze zdobytej już licencji i sprzedawać Transitiona jako sam samolot, choć już pojawiły się informacje, że w przyszłym roku będzie możliwość jazdy po ulicach tym nietypowym środkiem transportu, dlatego niewykluczone, że klienci postanowią się wstrzymać.
Terrafugia Transition – możliwości
Trudno wyobrazić sobie lądowanie taką jednostką na dużym lotnisku i prośbę pilota o opuszczenie obiektu maszyną przez… bramę. Korzystanie z lotnisk sportowych wydaje się znacznie bardziej realnym rozwiązaniem, które będzie łatwiejsze i bezpieczniejsze zarazem.
Wersja przeznaczona tylko do lotu otrzyma śmigło montowane z tyłu, które będzie napędzane silnikiem Rotax 912iS generującym 101 koni mechanicznych. Jednostka zasilana jest benzyną premium lub paliwem lotniczym. Maksymalna prędkość Transition to 160 km/h. Nie znamy jeszcze parametrów dotyczących zasięgu oraz układu napędowego związanego z jazdą po drogach publicznych. Wiemy jedynie, że skrzydła są składane, dlatego maszyna zmieści się w jednostanowiskowym garażu.
Ceny maszyny umożliwiającej latanie i jeżdżenie nie zostały jeszcze ujawnione. Nie jest też tajemnicą, że przydałby się nieco świeższy design, ale to raczej kwestia drugorzędna w tym przypadku.