Po serii spekulacji i wielu nieprzewidywalnych ruchach na rynku transferowym przyszedł czas na francuską historię.

Gasly dołączył do Alpine. Zaskoczenie? Połowiczne. Plotki na ten temat pojawiły się wraz z informacjami na temat Coltona Herty, który był przymierzany do fotela w AlphaTauri. Plany spełzły na niczym, ponieważ zespoły wyraziły sprzeciw. Powód? Amerykaninowi brakowało punktów do superlicencji i nikt nie chciał takiego „wyjątku” poza samymi zainteresowanymi.

Wydawało się, że to koniec szans na zmianę zespołu. Gasly był związany kontraktem na następny rok, ale wszyscy wokół wiedzieli, że istnieje furtka, gdyby zaistniała możliwość zastąpienia. I wtedy pojawił się Nyck de Vries, który wykorzystał szansę w Williamsie (zastępstwo Albona) i zwrócił na siebie uwagę.

Jeden dał możliwość drugiemu

Zaczęły się rozmowy, które zaowocowały kontraktem z AlphaTauri. Gasly miał więc możliwość przejścia do konkurencji. I tak też się stało. Alpine od dłuższego czasu rozmawiało z francuskim kierowcą, ale dopiero teraz była realna szansa na transfer.

Pierre Gasly będzie w zespole obok Estebana Ocona. To oznacza, że będzie to najbardziej narodowy zestaw w całym padoku – francuski team z dwoma francuskimi kierowcami. Zapowiada się ciekawie.

Panowie mają ze sobą dobre relacje, co zwiastuje dobrą współpracę. Pamiętajmy jednak, że obaj wciąż są młodzi i mają swoje ambicje. Wskazanie lidera może być trudne. Niewykluczone, że traktowanie ich na równi będzie najlepszym rozwiązaniem. Dopiero w przyszłym sezonie dowiemy się, jaką strategie dotyczącą kierowców wybrało Alpine.