w ,

Ford Ka+ 1.2 Ti-VCT Trend Plus – Zachęcająca normalność

Mimo mody na SUV-y i crossovery Ford nie zamierza rezygnować z mniejszych modeli. Zamiast tego stawia na unowocześnianie gamy i oferowanie aut dla zróżnicowanych grup klientów. Na polskim rynku debiutuje właśnie kolejna propozycja. Oto Ka+ w pełnej okazałości!

 

Karoseria
Co oznacza „plus” w nazwie? Nowe Ka nie jest typowym przedstawicielem segmentu A, jak poprzednik, co widać już na pierwszy rzut oka. Gabaryty zbliżają ten model do aut o rozmiar większych. Wystarczy dodać, że jest zaledwie 6 cm krótszy od Fabii i 1,5 cm od Yarisa. Pod względem stylistycznym nie proponuje żadnych rewolucji, ale trzeba przyznać, że prezentuje się całkiem nieźle. Posiada przyjemnie wyglądające reflektory, typowy fordowski grill i kilka prostych przetłoczeń.

Wnętrze
Projekt kokpitu przypomina natomiast do niedawna oferowaną Fiestę w szóstym wcieleniu. Wydaje się jednak bardziej przyjazny w obsłudze, co sprzyja wygodzie użytkowania. Zegary są analogowe, panel klimatyzacji ergonomiczny, a wyświetlacz multimedialny – wystarczająco duży. Z kolei materiały wykończeniowe są twarde, ale starannie spasowane.

Przednie fotele przypadną do gustu osobom średniego wzrostu. Nie mają może wyjątkowego podparcia bocznego, ale są całkiem komfortowe, jak na ten segment. Zakres regulacji również nie budzi zastrzeżeń. Z kolei w drugim rzędzie jest zaskakująco dużo miejsca. Jeśli przedni pasażerowie wykażą się odrobiną tolerancji, to z tyłu bez problemu zmieszczą się osoby do 180 cm wzrostu. Co więcej, dostaną się tam swobodny sposób, ponieważ Ka+ ma pięciodrzwiowe nadwozie.

Czy spora kabina ukryta w niewielkim pudełku oznacza utratę bagażnika? Nic bardziej mylnego. Nawet tutaj wygospodarowano 270 litrów wolnej przestrzeni, która pozwoli na weekendowy wyjazd lub całkiem spore zakupy.

Technologia
Miejski Ford oferowany jest z jednym, 1,2-litrowym silnikiem dostępnym w dwóch wariantach: 70- i 85-konnym. W moje ręce wpadły kluczyki do tego drugiego, co niewątpliwie cieszy ze względu na nieco lepszą dynamikę. Ale po kolei… Uzupełnieniem mocy jest 112 Nm momentu obrotowego. Wszystkie wyżej wymienione argumenty trafiają oczywiście na przednią oś za pośrednictwem 5-biegowej przekładni manualnej. Ważące 1055 kg Ka+ osiąga pierwszą setkę w 13,3 sekundy i rozpędza się do 169 km/h. Nie są to wartości imponujące, ale w jego naturalnym środowisku niczego więcej w tej dziedzinie nie trzeba. Oczekiwania dotyczące zużycia paliwa są już jednak znacznie wyższe. Średnia z całego testu (cykl mieszany) wyniosła 5,9 litra, czyli naprawdę nieźle, jak na moją ciężką, prawą nogę.

Wrażenia z jazdy
Jak już zdążyliście się zorientować, Ka+ nie należy do aut skomplikowanych. I to samo możemy powiedzieć o jego konstrukcji zawieszenia – z przodu mamy kolumny MacPhersona, a z tyłu belkę skrętną. Mimo tego, samochód naprawdę sprawnie pokonuje wszelkiego rodzaju zakręty nie pozwalając sobie na przesadne przechyły nadwozia. Warto w tym miejscu pochwalić także całkiem precyzyjny układ kierowniczy. Ponadto, moc jednostki napędowej w praktyce okazuje się wystarczająca, a jej relację z dobrze zestopniowaną przekładnią należy uznać za udaną.

Jakość tłumienia nierówności stoi natomiast na dobrym poziomie. Oczywiście, nie jest to Mondeo, ale polskie dziury pokonywane są w sposób cywilizowany, choć na trudniejszej, poprzecznej przeszkodzie auto potrafi podskoczyć. Jeśli miałbym się jeszcze do czegoś przyczepić to wskazałbym przeciętne wyciszenie kabiny – z drugiej jednak strony to typowe dla aut miejskich.

Mały Ford najlepiej czuje się w zatłoczonych miejscach, co oczywiście nie jest zaskoczeniem. Właśnie tam wykazuje swój spryt, który objawia się w takich cechach, jak zwrotność, poręczność i dobra widoczność. Parkowanie tym autem nie stanowi więc najmniejszych problemów dla jakiegokolwiek, nawet bardzo przeciętnego kierowcy.

Okiem przedsiębiorcy
Brak skomplikowania czy wyjątkowego zaawansowania technologicznego odzwierciedla cennik – brawa dla polskiego oddziału Forda za rozsądek. Podstawowe Ka+ kosztuje dokładnie 37 900 zł. I nie oznacza to totalnej golizny. Już bazowa odmiana posiada bowiem m.in.: elektryczne szyby przednie i lusterka, klamki w kolorze karoserii, system monitorowania ciśnienia w ogumieniu, centralny zamek, podstawowy pakiet bezpieczeństwa czy asystenta podjazdu pod górę. Za dodatkowe 3000 zł możemy uzupełnić wyposażenie o klimatyzację i radioodtwarzacz z 4 głośnikami, systemem Bluetooth oraz wejściami AUX i USB.

Podejrzewam, że to jeden z tych samochodów, który często będzie kupowany za gotówkę. Mimo tego warto wspomnieć o ofercie finansowej Forda. W przypadku kredytu klient może postawić na umowę na okres od 6 do 60 miesięcy z opłatą wstępną od 10% (istnieje możliwość także spłaty 100% wartości). Dla firm przygotowano natomiast leasing z umową do 84 miesięcy, opłatą wstępną od 1% i ratami dostosowanymi do indywidualnych potrzeb.

Podsumowanie
Czy Ford Ka+ nie jest przypadkiem wewnętrzną konkurencją Fiesty? Po bliższym poznaniu mogę jednoznacznie zaprzeczyć. Przede wszystkim jest mniej modny, znacznie prostszy i zdecydowanie tańszy. Dzięki temu trafia w zupełnie inną grupę docelową, co sprawia, że marka na tym nie traci. Summa summarum, najmniejszy w gamie model oferuje sporą przestrzeń i cywilizowane warunki użytkowania w naprawdę dobrej cenie. Warto więc na niego spojrzeć przychylnym okiem.

 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

UWAGA! Pół miliona aut zniszczonych przez huragan. Uważajcie na sprowadzone okazje!

900-konny Rolls-Royce Phantom