Włoski SUV bije kolejne rekordy sprzedaży. Producent ma powody do zadowolenia, tym bardziej że popyt nie spada.
Nie jest tajemnicą, że firmy zajmujące się modyfikacjami technologicznymi i stylistycznymi chętnie sięgają po auta tej marki. Tak też było tym razem, kiedy auto otrzymało pakiety Mansory i MTM. Bazą było oczywiście Lamborghini Urus.
Co ciekawe, samochód powstał na zlecenie polskiego klienta. Jego tożsamość nie została ujawniona, ale raczej nie będzie mógł liczyć na dyskrecję, jeśli wyjedzie na miasto swoim przerobionym SUV-em.
Lamborghini Urus Mansory – dla polskiego klienta
Pod względem stylistycznym jest naprawdę odważnie. Już seryjny egzemplarz prezentuje się zawadiacko. Ta sztuka oferuje jednak jeszcze więcej designerskiego charakteru. W skład pakietu wchodzą m.in.:
- zmodyfikowane zderzaki
- wielkie wloty powietrza
- duży dyfizor
- potrójna końcówka układu wydechowego
- poszerzone błotniki
- dwa spojlery
Dopełnieniem całości jest czarny lakier, który kontrastuje tylko z dyskretnymi, żółtymi okleinami oraz takimi też zaciskami. Nie zabrakło również wieloramiennych felg aluminiowych. Mansory wykonało kawał dobrej roboty
Więcej mocy od MTM
MTM wzięło się natomiast za skonfigurowanie układu napędowego. Specjaliści zastosowali większe turbosprężarki, przeprojektowany układ dolotowy oraz nowy filtr powietrza. Z kolei automatyczna skrzynia ZF została wzmocniona, aby poradzić sobie z większym obciążeniem.
Efekty? Budzące respekt. Fabryczna jednostka została podkręcona do 1001 koni mechanicznych. To dokładnie tyle, ile oferuje Bugatti Veyron. Uzupełniniem mocy jest 1250 niutonometrów momentu obrotowego. Warto dodać, ze ta druga wartość sterowana jest elektronicznie, by nie wykończyć wspomnianej skrzyni.
Przypomnijmy, że seryjny egzemplarz osiąga setkę w 3,6 sekundy i rozwija 305 km/h prędkości maksymalnej. Ta sztuka z pewnością ma jeszcze lepsze parametry.