Konflikty użytkowników rowerów z posiadaczami czterech kółek istnieją od początków ruchu drogowego, ale w ostatnim czasie sytuacja wydaje się zaogniać.
To niepokojące, że dochodzi do takich zdarzeń, ale nic nie wskazuje na to, by udało się ich uniknąć. Wszystko za sprawą braku poszanowania do przepisów, ale też problemów z szacunkiem do innych. Ta sytuacja jest tego przykładem.
Na linii kolizyjnej spotkało się dwóch uczestników ruchu. Jeden z nich to kierowca, który nie ustąpił przed przejściem. Drugi to rowerzysta przejeżdżający przez wspomniane pasy. Kto tu jest winien? Obaj zachowali się nierozsądnie, bo podjęli niepotrzebne ryzyko.
W takich sytuacjach należy założyć, że jeden nie widzi drugiego – lepiej zahamować i przepuścić, niż maksymalizować zagrożenie. Ta historia skończyła się niepotrzebną dyskusją. Kierowca starał się pouczać rowerzystę – z wzajemnością, rzecz jasna. Użytkownik jednośladu dał się ponieść emocjom i okrasił wypowiedzi próbą straszenia policją, po czym pozwolił sobie na wyzywanie od konfidenta.
A wystarczyło więcej wyobraźni i wyrozumiałości. Jeżeli nie będziemy sami poprawiać sytuacji, to nigdy nie będzie dobrze. Warto czasem odpuścić i wykazać się zdrowym rozsądkiem.