Dawno nie było tylu zmian w Formule 1. Tylko trzy zespoły zachowają aktualne składy. Są to Aston Martin, Red Bull (przynajmniej teoretycznie) oraz McLaren.
W pozostałych ekipach doszło do transferów, które budzą duże emocje. Na tym jednak nie koniec, ponieważ zostały jeszcze trzy miejsca w F1 i nie ma oficjalnych komunikatów, które mogą sugerować, kto je otrzyma.
Nawias przy Red Bullu nie jest przypadkowy. Forma Pereza wydaje się tak słaba, że nawet podpisanie nowego kontraktu może nie być wystarczające. Przypomnijmy, że Ricciardo stracił miejsce w McLarenie przez słabe wyniki na tle Norrisa. Zespół wolał wypłacić mu rekompensatę, niż trzymać go w fotelu kolejny rok. Z Perezem może, choć nie musi być podobnie.
Krótko mówiąc, walka o miejsca w F1 wciąż trwa i tak pozostanie, dopóki nie dowiemy się o zdobyciu ostatniego wolnego fotela. Mimo że czołowe zespoły mają już swoich reprezentantów, emocji nie brakuje.
Trzy miejsca w F1 – dla kogo?
Zacznijmy od Visa Cash App RB, bo tu sytuacja jest najciekawsza. Teoretycznie, wspomniany Daniel Ricciardo może zachować fotel, ale ciągły brak nowego kontraktu sugeruje, że nie może być pewny swojej roli w przyszłym sezonie.
Helmut Marko powiedział, że inwestorzy chcą powrotu do strategii juniorskiej, która zawsze była związana z zespołem satelickim Red Bulla. Natomiast Australijczyk jest już weteranem, który wydaje się, że nie wykorzystał swojej szansy. Wypada czasami gorzej od Tsunody.
To też sprawia, że może stracić miejsce na rzecz jedynego pewnego kandydata – Liama Lawsona. Nowozelandczyk zastępował Ricciardo, gdy ten odniósł kontuzję ręki. Spisał się znakomicie – lepiej od Tsunody. Nic więc dziwnego, to on stanowi najmocniejszą alternatywę dla Ricciardo. Niewykluczone, że po otrzymaniu fotelu w Visa Cash App RB i dobrych startach doszłoby do roszady z Perezem, by dać Lawsonowi mu szansę obok Verstappena. Na tym etapie jest to jednak wróżenie z fusów.
Drugie teoretycznie wolne miejsce znajduje się w Mercedesie. Jest do niego jednak przymierzany młody talent, Kimi Antonelli. To kierowca Toto Wolffa, który jest określany mianem „drugiego Verstappena”. To oczywiście tylko huczne zapowiedzi, dlatego lepiej studzić oczekiwania. Włoski junior ma jednak duży potencjał i może namieszać.
Ostatni wolny fotel oferuje Kick Sauber. Najsłabszej ekipie w stawce nie udało się przekonać Sainza. Póki co mają zakontraktowanego Hulkenberga, którego na pewno przekonało Audi. Kto pozostał w grze o drugi fotel?
Kandydatów jest kilku, a wśród nich dotychczasowi kierowcy: Bottas i Zhou. Obaj są jednak tak bezbarwni w tym sezonie, że trudno sobie wyobrazić kontynuację współpracy. Wydaje się, że Ricciardo (jeśli straci miejsce) i Sargeant (dotychczasowy kierowca Williamsa), Magnussen (żegnający się z Haasem) też nie otrzymają intratnej propozycji z tego samego powodu – niesatysfakcjonujących wyników.
Najlepiej wyglądają papiery Roberta Shwartzmana, czyli juniora Ferrari. Problemem są jednak jego paszporty – rosyjski i izraelski. Dla Audi może to być argument, by nie decydować się na współpracę. Sauber ma jeszcze do wyboru Micka Schumachera, który okazał się przeciętniakiem, gdy startował w Haasie.
Jak widać, jest wielu kierowców, z których trudno wyłonić faworytów na wszystkie trzy miejsca w F1. My chętnie wskazalibyśmy zupełnie inne nazwisko, ale raczej jego posiadacz nie byłby zainteresowany startami w aktualnie najgorszym zespole…