To zdarzenie drogowe udowadnia, że liczni uczestnicy ruchu nie mają w sobie instynktu samozachowawczego.
Niektóre podejmowane przez nich decyzje są wręcz absurdalne. Ten kierowca zobaczył awaryjne i go poniosło. Trudno byłoby znaleźć bardziej adekwatne stwierdzenie w tym przypadku. Naraził siebie i innych na niebezpieczeństwo.
Wszystko zaczęło się od wielotonowego zestawu, który jechał przed nim. Użytkownik francuskiego samochodu zauważył migające światła awaryjne TIR-a i nie zastanawiając się długo postanowił wyprzedzać.
Nie o miejsce, nie ten czas
Problem w tym, że zdecydował się na wykonanie manewru tam, gdzie nie powinien. Owszem, była tam linia przerywana, ale jak doskonale widział, znajdował się też zakręt. Nie miał więc pojęcia, czy nic nie nadjeżdża z przeciwka i jakie zamiary ma kierowca TIR-a.
Mimo tego, podjął ryzyko. I to był bardzo duży błąd. Zza zakrętu wyłonił się inny użytkownik drogi. Kierowca Peugeota musiał więc hamować do zera, podobnie zresztą jak uczestnik ruchu nadjeżdżający z przeciwka.
Oba samochody stanęły do siebie przednimi częściami karoserii. Od zderzaka do zderzaka było może kilkadziesiąt centymetrów wolnej przestrzeni. Tyle dzieliło te pojazdy od czołowego zderzenia.
Tym razem udało się uniknąć poważnych konsekwencji, ale nie zawsze można liczyć na tyle szczęścia. Pamiętajmy, że manewr wyprzedzania powinien być wykonywany w odpowiednich warunkach i po wcześniejszym upewnieniu się, że nie będzie on tworzył ryzyka.