Wojciech Krzemiński
Na górzystych odcinkach drogowych istnieją liczne zjazdy i podjazdy. Dla normalnych aut osobowych nie są one specjalnym wyzwaniem. W przypadku TIR-ów jest jednak nieco inaczej.
Wielotonowe zestawy borykają się z większymi oporami praw fizyki. Ich układy hamulcowe muszą poradzić sobie z naprawdę sporą masą. Czasem dochodzi do przegrzania, co jest naprawdę ogromnym kłopotem dla użytkownika takiego pojazdu.
Kilkadziesiąt ton bez sprawnych hamulców… W takich okolicznościach każda przeszkoda na jezdni może zostać zmieciona. Właśnie dlatego inżynierowie odpowiedzialni za budowę dróg w miejscach o zróżnicowanych poziomach wysokości, stworzyli tzw. rampy ratunkowe.
Cóż to takiego? Są to specjalnie przygotowane podjazdy – tuż obok pasa ruchu. Gdy układ hamulcowy straci wydajność, kierowca TIR-a może wjechać na tę stromą pochyłość, by bezpiecznie wytracić prędkość. Jak to wygląda? Zdradza to poniższe nagranie przedstawiające jedną z takich sytuacji:
Co za bzdurny artykuł. Jezeli komuś przestały działać hamulce to znaczy że po pierwsze prawo jazdy na tira znalazł w chrupkach. A te brednie co wypisuje twórca tego artykułu to aż bolą. W Europie standart to ciezarowki majace retarder czyli hamulec górski podstawowe narzedzie hamowania w górach. Jezeli przestanie działać retarder nagle to jest też hamowanie silnikiem i normalne. Zeby dopuscic do takiej sytuacji przegrzania hamulców to pierwsze co powinno sie zrobić to zabrać takiemu kierowcy prawo jazdy na całe życie bo znaczy że nie umie prowadzić ciężarówki. Tyle błędów co zrobi osoba przegrzewająca hamulce w cięzarówce to zgroza. Po pierwsze jechała zbyt szybko po drugie nie uzywa retardera po trzecie nie zaczęła hamować silnikiem jak uzyla normalnych hamulcow. Taka osoba powinna do konca zycia miec zakaz prowadzenia czegokolwiek bardziej skomplikowanego niz hulajnoga.