Chiński kierowca nie jest najbardziej rozpoznawalnym reprezentantem Formuły 1, ale to nie oznacza, że brakuje mu potencjału. Jest znacznie lepszy, niż sugerują to wyniki.
Guanyu Zhou ma dopiero 25 lat, dlatego jego kariera wyścigowa nie jest jeszcze na finiszu. Azjata ma do końca roku kontrakt z Sauberem, ale zespół ogłosił, że nie przedłuży z nim umowy. Teoretycznie, został więc „na lodzie”.
Liczba wolnych foteli na sezon 2025 jest praktycznie zerowa. Teoretycznie, może dojść do roszad i zmian w Red Bullu, ale w grze są zupełnie inne nazwiska – takie, które mają szansę nadążyć za Verstappenem będącym na prostej drodze do zdobycia kolejnego tytułu mistrzowskiego.
Chińczyk nie ma więc opcji regularnych startów w przyszłym roku, co nie oznacza, że nie pozostanie częścią „Królowej Wyścigów”. Do sieci trafiły właśnie ciekawe informacje, które sugerują, że może zatrudnić go zespół z czołówki.
Zhou w Ferrari?
To nie żart. Team z Maranello poważnie rozważa kandydaturę chińskiego kierowcy. Przypomnijmy, że w przyszłym roku etatowymi użytkownikami bolidów Ferrari będą Lewis Hamilton oraz Charles Leclerc. Szanse na zastępstwo (w przypadku kłopotów) zawsze istnieją.
Zhou nie błyszczy w tym sezonie, ale w dużej mierze jest to związane z narzędziem, którym dysponuje. Bolid Saubera jest po prostu najsłabszy w stawce. Bottas też nie jest w stanie nic zrobić za jego kierownicą. Zdobycz punktowa, a raczej jej brak to najlepszy tego dowód
Chiński kierowca mógłby zostać rezerwowym Ferrari, co jest bardzo ciekawą perspektywą. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Lewis Hamilton zakończy swoją karierę w czerwonym kombinezonie. Jeśli Ferrari nie da mu szansy na walkę o tytuł, to można podejrzewać, że jego ambicja sportowa zacznie wygasać. Siedmiokrotny mistrz świata ma duże plany na różnych płaszczyznach, a w F1 osiągnął już praktycznie wszystko.
Czy Guanyu mógłby zająć jego miejsce? teoretycznie, jest taka możliwość. Gdyby dostał szansę choćby jednorazowego startu i osiągnąłby bardzo dobry wynik, to zwróciłby na siebie uwagę. Chińczyk na podium w F1 wzbudziłby na pewno ogromne zainteresowanie w rodzimym kraju, który jest ogromnym rynkiem – również dla Ferrari. Taki scenariusz z pewnością rozbudza wyobraźnię, ale do jego realizacji jest jeszcze bardzo daleka droga.