To zdarzenie pokazuje, jak niewiele trzeba, by doszło do poważnego zdarzenia drogowego z udziałem kilku samochodów.

Zderzenie czterech aut na prostej, wielopasmowej ulicy w terenie zabudowanym to rzadkość. Tym razem jednak miało miejsce. Wywołał je radiowóz skręcający w prawo z środkowego pasa. Czy można więc obwinić za zdarzenie policjanta?

Nagranie jednego z uczestników tej sytuacji trafiło do sieci i wywołało lawinę komentarzy. Jak zwykle w takich przypadkach jest wiele skrajnych opinii, które obwiniają mundurowych lub oczyszczają ich z zarzutów.

Kto jest sprawcą zdarzenia?

Wielu twierdzi, że policjant nie mógł skręcić w prawo z środkowego pasa. Wcześniej jednak nie było na to szans, ponieważ między torami jazdy znajdowała się linia ciągła. Mundurowi wykorzystali przerywaną, by znaleźć się tam, gdzie chcieli. Czy mogli to zrobić? Tak. Mimo iż nie jest to takie oczywiste, nie złamali przepisu. Mogli skręcić (bez włączania sygnałów) dopiero wtedy, gdy skończy się linia ciągła.

Niestety, to wywołało pewne konsekwencje. Wyhamowali niemal do zera. Inni kierowcy opóźnili swoje reakcje, czego efektem było zderzenie czterech aut. Nie ma wątpliwości, że to ten, który nie zachował prawidłowego odstępu i doprowadził do pierwszego zderzenia został pociągnięty do odpowiedzialności za to zdarzenie.

Pamiętajmy, by zawsze być ostrożnym i nie jeździć „na zderzaku” innego pojazdu. Musimy sobie dać czas na reakcję w potencjalnie niebezpiecznych sytuacjach.