To zdarzenie miało miejsce na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego z Wyzwolenia w Bielsku-Białej. Wydaje się nietypowe, choć tak naprawdę często dochodzi tam do podobnych historii.
Czy to wada sygnalizacji świetlnej? Nic bardziej mylnego. To uczestnicy ruchu mają kłopoty z rozumieniem obowiązujących przepisów. Niestety, niekiedy ma to swoje konsekwencje. Tym razem była nimi niepotrzebna dyskusja.
Zacznijmy od tego, że nagrywający zawracał znajdując się na drodze z pierwszeństwem. Z kolei użytkownik Opla wjeżdżał na główny odcinek korzystając z tak zwanej zielonej strzałki. Mógł włączyć się do ruchu, ale warunkowo – tylko wtedy, gdy może zrobić to bezpiecznie i po ustąpieniu pierwszeństwa innym.
Niestety, kierowca niemieckiego auta znalazł się na kursie kolizyjnym z nagrywającym. Ten drugi postanowił zatrąbić. I to wywołało niepokojącą reakcję kierowcy w Astrze.
Mężczyzna zatrzymał swój pojazd na prawym pasie tuż przed maską nagrywającego, wysiadł z kabiny i wdał się w rozmowę. Obok panów przejeżdżali inni użytkownicy drogi, którzy musieli omijać zatrzymane auta.
Z opisu wynika, że mężczyźni rozstali się w zgodzie. Trudno jednak wytłumaczyć zachowanie kierowcy Opla. Najpierw wymusił pierwszeństwo, a potem zareagował na klakson, jak byk na czerwoną płachtę.
Pamiętajmy, że korzystanie z zielonej strzałki wymaga ustąpienia innym kierowcom znajdującym się na drodze z pierwszeństwem. Nawet jeśli dojdzie do nieporozumienia, nie należy zatrzymywać się na torze jazdy i blokować ruch.