Niektóre samochody mają urok, którego nie da się podrobić. Wśród nich jest właśni ten bawarski twór.
Zardzewiałe BMW Isetta wymaga ogromu pracy, by wróciło do stanu zbliżonego do fabrycznego. Niemniej jednak ta prosta konstrukcja sprawia, że jego układ napędowy, nawet po 40 latach, wciąż może działać bez dużych nakładów finansowych.
Zanim jednak o tym, warto spojrzeć na historię tego modelu. Był produkowany w latach 1955-1962 i bazował na włoskim pierwowzorze marki Iso. Miał zaspokoić potrzeby klientów oczekujących budżetowego i małego środka transportu.
Największym wyróżnikami auta są drzwi od frontu oraz różne rozstawy kół. Łącznie wyprodukowano 161 728 egzemplarzy. Co ciekawe, dziś produkowana jest elektryczna wersja Isetty – autorstwa brytyjskiej spółki Harrington działającej w Wietnamie.
Zardzewiałe BMW Isetta – wciąż ma charakter
Ta sztuka ma już lata świetności za sobą, co nie oznacza, że nie jest warta uwagi. Została porzucona w lesie na blisko 40 lat, a sama ma ich ponad 60 (pochodzi z 1959 roku). To Isetta 300 posiadająca silnik o pojemności 0,3 litra zdolny fabrycznie generować 13 koni mechanicznych.
Specjaliści z Restored postanowili przywrócić ją do życia. Nie był to szybki proces, ale po dokładnym czyszczeniu konkretnych podzespołów i naprawie okablowania, udało się odpalić benzynową jednostkę – bez większych kosztów.
Po dwóch dniach pracy, zardzewiałe BMW Isetta trafiło na myjnie, a następnie sprawdzono jego możliwości na prostej. Co ciekawe, udało się nim osiągnąć 72 km/h. To naprawdę wyczyn, biorąc pod uwagę nie tylko jego moc, ale też okoliczności przyrody, w których spędził cztery dekady.