w

Zapomniany SUV w dobrej cenie. W standardzie 163 KM, a w opcji 4×4

SsangYong Tivoli
SsangYong Tivoli

Niektóre samochody stopniowo tracą popularność, co wiąże się z coraz większą konkurencją i wiekiem konstrukcji. Niekiedy jednak lepiej je kupić po kilku latach od debiutu, niż od razu. Dlaczego?

Auta po liftingu są zazwyczaj sprawdzone i udoskonalone. Do tego, bywają cenowo korzystniejsze od zupełnych nowości oferowanych przez rywali. I tak też jest w tym przypadku. Ten zapomniany SUV oferuje więcej, niż można się spodziewać.

Zadebiutował w 2015 roku, co oznacza, że aktualna generacja ma już niemal dekadę. Pięć lat temu przeszedł modernizację, która zmieniła zarówno jego design, jak i wnętrze. Niektórzy twierdzą, że po kuracji odmładzającej wygląda, jak po lekkim tuningu. I coś w tym jest.

Cóż to takiego? SsangYong Tivoli. I tu warto wspomnieć o nazwie marki, która w 2023 roku uległa zmianom – na wybranych rynkach. W niektórych zakątkach świata to teraz KGM, a nie SsangYong. U nas na szczęście zachowano pierwotny termin, co pozwoliło uniknąć zamieszania i budowy wizerunku.

Niezły design

Najnowszy Tivoli ma 4225 milimetrów długości, 1810 milimetrów szerokości i 1613 milimetrów wysokości. Jego rozstaw osi to 2600 milimetrów. Krótko mówiąc, mówimy o przedstawicielu miejskich SUV-ów, co oznacza, że jego rywalami są Peugeot 2008 i Renault Captur.

Pas przedni z charakterystycznymi reflektorami i masywnym zderzakiem pozbawionym klasycznego grilla prezentuje się okazale. Fajnym uzupełnieniem są czerwone wstawki. Widać, że projektanci mieli pomysł na modernizację.

Zapomniany SUV SsangYonga
SsangYong Tivoli

Profil z muskularnymi błotnikami sprawia, że auto wygląda na większe, niż jest w rzeczywistości. W zachowaniu pozorów pomagają też duże przeszklenia, szeroki słupek C oraz niemal płaska linia dachu.

Tył samochodu po liftingu zmienił się nieznacznie. Największą nowością są nowe klosze lamp, które teraz wyglądają znacznie przyjemniej. Na klapie zagościła też nazwa modelu. Summa summarum, projekt jest udany.

Zapomniany SUV z ergonomicznym wnętrzem

Jeżeli chodzi o kabinę, to nie jest ona najnowocześniejsza, ale posiada niezbędne, współczesne instrumenty przy zachowaniu znacznie wyższego poziomu ergonomii, niż u większości konkurentów. Świadczy o tym co najmniej kilka elementów.

Pierwszym jest kierownica z mięsistym wieńcem, który dobrze leży w dłoniach. Najważniejsze jednak, że na jej ramionach znajdują się fizyczne przyciski ułatwiające obsługę. Drugim takim elementem jest panel klimatyzacji – niezależny, osadzony pod wyświetlaczem. Działa wprost intuicyjnie. Trzeci element to ekran multimedialny z potencjometrem i przyciskami funkcyjnymi. Do tego, posiada funkcje Apple CarPlay i Android Auto.

SsangYong Tivoli wnętrze
SsangYong Tivoli

Pod względem przestronności jest przyzwoicie. Cztery osoby średniego wzrostu odbędą tym modelem wygodną podróż. Zapomniany SUV koreańskiej marki ma niezłe fotele, ale kąt pochylenia tylnej kanapy mógłby być nieco większy.

Jeżeli chodzi o bagażnik, to daleko do rekordów. Zgodnie z danymi technicznymi, w konfiguracji pięcioosobowej, użytkownicy mają do dyspozycji 423 litry. Nie jest to mało, ale rywale potrafią oferować większe kufry.

Przewaga nad większością konkurentów

Największym zaskoczeniem jest silnik. Klient nie ma dużego wyboru – może postawić tylko na jedną jednostkę. Na szczęście jest to solidny, czterocylindrowy benzyniak 1.5 T-GDi, który oddaje do dyspozycji 163 konie mechaniczne oraz 280 niutonometrów.

Standardowo współpracuje z sześciobiegową skrzynią manualną, ale wśród opcji jest także skrzynia automatyczna o tej samej licznie przełożeń. Patrząc na dane techniczne, dziwi brak informacji na temat przyspieszenia do setki. Jest jedynie prędkość maksymalna wynosząca około 190 km/h oraz spalanie w cyklu mieszanym, które waha się od 7 do 8,4 litra.

SsangYong Tivoli
SsangYong Tivoli

Zapomniany SUV SsangYonga ma mocny silnik w bazowej wersji, ale to nie jest jego jedyna przewaga nad większością konkurencji. Znaczna część rywali nie posiada napędu na obie osie. Tymczasem w tym modelu jest on dostępny – do tego z blokadą.

Ktoś może uznać, że układ AWD nie jest częstym wyborem w tym segmencie. I to prawda. Ważne jednak, że klient ma możliwość jego dokupienia. Takie rozwiązanie poprawia bezpieczeństwo w trudnych warunkach pogodowych.

Zapomniany SUV w niezłej ofercie

Ile kosztuje SsangYong Tivoli? Podstawowa konfiguracja stanowi wydatek 89 900 złotych. Taki egzemplarz posiada jedyny dostępny silnik, sześciobiegową skrzynię manualną, napęd na przednie koła oraz wyposażenie Joy.

No właśnie, wyposażenie. W skład bazowej wersji wchodzą m.in.: systemy awaryjnego hamowania, ostrzegania przez zmianą pasa ruchu, rozpoznawania znaków, monitorowania znaków, ruszania na wzniesieniu, awaryjnego hamowania i sprawnego ruszania, kamera cofania, czujniki parkowania z tylu, dziewięciocalowy ekran multimedialny, cyfrowe wskaźniki o przekątnej 10,25 cala, sześć głośników, funkcje Android Auto i Apple CarPlay, klimatyzacja, fotel kierowcy z regulacją wysokości, czujniki zmierzchu i deszczu, centralny zamek, elektryczne i podgrzewane lusterka oraz 16-calowe felgi aluminiowe.

Jak widać, oferta jest naprawdę godna i gdyby ten zapomniany SUV był oferowany przez popularniejszą markę, mógłby cieszyć się większym zainteresowaniem. Wróćmy jednak jeszcze na moment do cennika.

Dopłata do automatu to 7500 złotych. Biorąc pod uwagę, że to normalna przekładnia, a nie bezstopniowa, warto poświecić takie pieniądze. Z pewnością zwiększy to komfort. Jeżeli chodzi o napęd na obie osie, to wydatek kolejnych 8500 złotych. Nad tym też warto się zastanowić – szczególnie wtedy, gdy często jeździ po górskich drogach lub wzniesieniach (również asfaltowych).

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mitsuoka M55

Czy to najbrzydsza Honda Civic? Możesz ją kupić, jeśli oczy wytrzymają

GP Las Vegas 2024

GP Las Vegas 2024. Verstappen nie wygrał, ale wygrał