Niektórzy młodzi fani motoryzacji nie wiedzą nawet o istnieniu takiego modelu. Audi 200 swego czasu było jednak obiektem pożądania naprawdę dużej liczby kierowców.
Wygląda jak bliźniak modelu „100”, ale dysponuje znacznie lepszymi osiągami, a przy tym – większym prestiżem. Prezentowane auto było produkowane w latach 1983-1991 i dziś jest już prawdziwą rzadkością na drogach. Jesteśmy ciekawi ile sztuk uchowało się w Polsce. Pewnie maksymalnie kilkanaście (tych w dobrym stanie).
Ten egzemplarz ma najlepsze czasy za sobą. Jego nadwozie porasta mchem, co nie wróży niczego dobrego. Pewien śmiałek postanowił jednak przywrócić jego blask za pomocą kosmetycznych czarów. Wyszło całkiem nieźle.
>Przywracanie blasku wyjątkowemu modelowi. Dodge Viper otrzymał drugie życie (wideo)
Wszystko zaczęło się od wody z detergentem. Kolejnym etapem było dokładne wyczyszczenie felg. Z kolei we wnętrzu konieczne były odkurzanie i pranie. Wbrew pozorom, kabina zachowała się naprawdę nieźle i większe naprawy nie są jej potrzebne.
Aby udowodnić wytrwałość, autor renowacji uruchomił silnik. Co ciekawe, nie stanowiło to większego problemu. Działała nawet elektronika, o czym świadczą aktywne kontrolki. To pokazuje, że niektóre samochody warto ratować.
>Odpalanie Passata B3 po 17 latach w zaroślach. Stary diesel ożył! (wideo)
Przypomnijmy, że Audi 200 było dostępne z silnikami pięciocylindrowymi benzynowymi o pojemnościach od 2,1 do 2,3 litra. Ich moc wynosiła od 135 do nawet 220 koni mechanicznych. W opcjach był czterobiegowy automat i napęd na obie osie. To zwiastowało naprawdę spore wrażenia w latach 80.
Znalezienie zadbanego auta to dziś duże wyzwanie, ale warto, bo „200-tka” jest rzadka i ponadczasowa. Dostęp do części może nie jest wzorowy, ale pasjonaci i entuzjaści na pewno mogliby zaryzykować.