Ten kultowy wyścig uliczny jest zazwyczaj pozbawiony dużych emocji ze względu na ograniczone możliwości wyprzedzania. Tym razem wydarzyło się znacznie więcej, niż wszyscy przypuszczali.
Już na pierwszym okrążeniu doszło do bardzo poważnych zdarzeń, które zakończyły się wykluczeniem kilku kierowców. Zamęt w Monako wymusił zastosowanie czerwonej flagi, co oznacza, że kierowcy zostali skierowani do alei serwisowej i czekali na dalszy rozwój sytuacji.
Zacznijmy od kontaktu Piastriego z Sainzem. Mimo że ten drugi stracił powietrze w przedniej oponie, lekkie zderzenie zostało uznane za incydent wyścigowy. Czerwona flaga sprawiła, że żaden z nich nie stracił swoich pierwotnych pozycji.
Nieco więcej kontrowersji wywołało zderzenie Ocona z Gasly’m. Kierowcy Alpine mieli kontakt przed wjazdem do tunelu. W jego wyniku Ocon został wykluczony z wyścigu. Drugi Francuz mógł kontynuować, mimo uszkodzeń maszyny.
Zamęt w Monako – Magnussen, Perez i Hulkenberg
Największe zamieszanie wywołało zdarzenie na końcu stawki. Magnussen chciał zmieścić się między barierami a Perezem, który był wyraźnie z przodu. Duńczyk jednak otarł się o bandę, a następnie zahaczył o bolid Meksykanina.
Ten drugi w konsekwencji stracił panowanie nad bolidem i przy dużej prędkości uderzył w bandy oraz jadącego przed nim Hulkenberga. Samochód Red Bulla został całkowicie zniszczony. Perez na szczęście uniknął uszczerbków na zdrowiu.
Media szybko dotarły do Magnussena, który oznajmił, że kierowca Red Bulla nie zostawił mu wystarczająco dużo miejsca. Fakty są jednak takie, że podjął przesadne ryzyko, w wyniku którego pozbawił szans siebie, Pereza i kolegę z zespołu.
Sędziowie milczeli w sprawie tego zdarzenia, ale można przypuszczać, że konsekwencje tego zdarzenia poniesie przede wszystkim Magnussen. Przypomnijmy, że przewinienia w F1 są dziś uzupełniane punktami karnymi.
Kevinowi brakuje tylko dwóch punktów do wykluczenia z kolejnego wyścigu. Wydaje się, że FIA może uznać, że zasłużył na jeszcze większą karę. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że Duńczyk będzie miał wymuszoną przerwę.
Szansa dla juniora Ferrari?
Takie okoliczności mogą okazać się korzystne dla Olivera Bearmana. To junior Ferrari, który niedawno zastąpił Sainza, gdy ten miał operację wycięcia wyrostka. Młody kierowca pojechał bardzo solidnie i zdobył punkty. Tym samym przybliżył się do regularnych startów.
Nie jest tajemnicą, że w przyszłym sezonie nie ma miejsca w Ferrari – kierowcami w czerwonych kombinezonach będą Charles Leclerc i Lewis Hamilton. To jednak nie oznacza, że Bearman nie zdobędzie fotela.
>Nico Hulkenberg zmienia zespół. Od sezonu 2025 będzie reprezentował Saubera
I tu wracamy do Haasa, w którym jest właśnie Magnussen. Jeśli Duńczyk zostanie wykluczony, to istnieje duża szansa, że właśnie Bearman go zastąpi. Zamęt w Monako może więc poskutkować kolejną weryfikacją jego umiejętności – tym razem w słabszym bolidzie.
Bearman jest kluczowym kandydatem do ekipy Haas na przyszły sezon, tym bardziej że Hulkenberg odchodzi do Audi. To nie oznacza, że pozycja Kevina Magnussena jest mocna – wręcz przeciwnie. Jeśli wciąż będzie wypadał blado na tle Niemca, to utrzymanie fotela będzie bardzo trudne.


