Problemy z produkcją sprawiają, że na nowe modele czeka się nawet kilkanaście miesięcy.
Wszystko za sprawą kryzysu związanego z pandemią oraz brakiem półprzewodników. Koncerny motoryzacyjne starają się naprawić sytuację, ale to czasochłonny proces. W tym przypadku zadanie zostało utrudnione również przez Matkę Naturę. Zamarznięte samochody na statku wymagały nieco innego systemu rozładunku…
Zacznijmy jednak od jednostki wodnej. To „Sun Rio” z flagą Panamy. Jak na ironię, w tamtym państwie panuje wieczne lato (24-32 stopnie przez cały rok). Transkontynentalny statek kursuje od trzech dekad i odwiedza porty we Władywostoku, Toyamie i Busan.
Skorupa zamiast aut
Nagrana sytuacja miała miejsce w porcie we Władywostoku. Jak poinformował w rosyjskich mediach sam kapitan Sun Rio, w grudniu morze jest zawsze wzburzone i nie brakuje silnych podmuchów wiatru, ale w tym roku pogoda jest bardziej ekstremalna, niż zazwyczaj.
Woda rozpryskuje się po całym pokładzie i błyskawicznie zamarza. Przez to tworzy się lodowa skorupa, która znacznie utrudnia poruszanie się po statku oraz proces rozładunku.
Wśród transportowanych samochodów dominowały modele japońskie. Jak udało się ustalić, to przede wszystkim Toyoty Tank i Hondy Jazz. Rozpoznanie ich pod śnieżno-lodową skorupą byłoby oczywiście niemożliwe.
Kapitan oznajmił, że zdarzały się już takie sytuacje, dlatego są na nie przygotowani. Niemniej jednak podczas rozładunku zdarzają się czasami uszkodzenia pojazdów, co w tych warunkach raczej nie dziwi…