Po serii opóźnień nadszedł czas na otwarcie i uruchomienie nowego zakładu, który ma bardzo istotny wpływ na rozwój amerykańskiej marki.
Machina ruszyła. Z niemieckiej fabryki wyjechała pierwsza Tesla, a wraz z nią seria 30 sztuk Modelu Y. To początek nowej ery. Elon Musk był oczywiście obecny. Postanowił nie tylko przywitać szczęśliwych nabywców nowych aut oraz załogę, ale nawet zatańczył. Entuzjazm miliardera nie wziął się znikąd.
Kompleks został ulokowany w miejscowości Guenheide pod Berlinem. Opóźnienia związane z jego otwarciem sięgały kilku miesięcy. We wtorek w końcu udało się uroczyście uruchomić proces, który będzie utrzymywał ciągłość przez najbliższe lata.
Szybciej i taniej
Co ciekawe, otwarciu fabryki towarzyszyły protesty. Za ogrodzeniem znajdowała się grupa przeciwników, którzy twierdzą, że instalacja wodociągowa zintegrowana z zakładami może zanieczyszczać wodę pitną w najbliższym rejonie.
Tak czy inaczej, wszystko udało się dopiąć na ostatni guzik. Elon Musk ma teraz większe możliwości, by konkurować z takimi tuzami, jak grupy Volkswagen i Stellantis.
Warto podkreślić, że wydajność nowej fabryki jest naprawdę imponująca. Celem jest produkcja około 500 000 egzemplarzy w skali roku. Warto dodać, że równocześnie ma być wytwarzane aż 50 GWh baterii litowo-jonowych. Początkowo zatrudniono 3500 pracowników, ale docelowo ma być ich 12 tysięcy.
To wszystko brzmi ambitnie, ale ekscentryczny miliarder znany jest z upartego dążenia do celu, dlatego można założyć, że założenie zostanie osiągnięte.