Niektóre zachowania trzeba nazywać po prostu chamstwem. Inne określenie nie wchodzi w grę. Chyba, że gorsze.
Tak też było w tym przypadku. Do zdarzenia doszło najpewniej w okolicach stolicy. Samochód posiadał warszawskie numery rejestracyjne. O co dokładnie chodziło? Pewien mężczyzna wysiadł z nowego Audi i wyrzucił śmieci na jezdnię.
Problem w tym, że w okolicy nie było śmietnika. On jednak nie przejmował się tym „szczegółem”. Co więcej, 7. Tuż obok znajdował się inny kierowca. Na skrzyżowaniu była większa liczba samochodów. Nie brakowało też pieszych i rowerzystów.
Wyszedł z nowego Audi i dał popis buractwa
Trudno uwierzyć, że ktoś może tak postępować. Określenie „słowa z butów” to zdecydowanie za mało. Jak można bez wstydu wyjść z auta i wyrzucić śmieci na drogę – na środku ruchliwego skrzyżowania, w biały dzień…
To wszystko wydaje się skrajnie żałosne i przykre zarazem. Wydaje się, że kary za takie przewinienia są zwyczajnie za niskie. Zamiast polować na kierowców zza muru i drzewa, warto by jeden z patroli w nieoznakowanym radiowozie obserwował również takie zachowania i surowo „nagradzał” ich sprawców.
Liczymy, że uda się ustalić tożsamość kierowcy, który poda policji namiary na głównego bohatera tej historii. Odpowiednia grzywna mogłaby sprawić, że następnym razem nie postąpiłby równie lekkomyślnie.
No i dobrze zrobił. Ja tez tak robie i bede robił.
Po to płacimy podatki aby sluzby miejskie sprzątały.
Jesli kazdy ma sprzatac po sobie, to oddajcie mój zaplacony VAT/PIT/CIT itd złodzieje.