Przemysł motoryzacyjny rządzi się własnymi prawami. To jedna z tych gałęzi, której nie da się przestawić „wajchą” z dnia na dzień. Proces wdrażania produktu może trwać od kilkunastu do kilkudziesięciu miesięcy. To też oznacza, że budowanie strategii modelowej skutkuje działaniami na kilka kolejnych lat.
I to może rodzić pewne problemy, jeśli nie uda się trafić w aktualne oczekiwania klientów. Problem w tym, że można to było zrobić. Co zatem sprawiło, że wyraźne spadki sprzedaży Porsche stały się faktem? Nie ma wątpliwości, że to efekt działań i nacisków politycznych, które w Europie są oderwane od ochrony gospodarki.
Dziś już wiemy, że politycy z Zachodu popełnili szereg błędów, których wierzchołkiem jest forsowanie ideologii. Już dwie dekady temu można było zabezpieczyć się przed dzisiejszymi kłopotami. Niestety, krótkowzroczność władz i działania „kadencyjne” ograniczyły zdolność do reagowania we właściwym czasie.
Co dokładnie mamy na myśli? Ekonomię. Producenci licznych marek zaczęli mieć problemy w rodzimych i ościennych krajach ze względu na stale rosnące koszty. Obciążenia podatkowe, walka ze związkami zawodowymi, ciągła niepewność podczas zmian władzy – to wszystko sprawiło, że zaczęli szukać alternatywy.
I tę alternatywę znaleźli w Chinach, które z uśmiechem i otwartymi rękami przyjęły szeroko pojęty Zachód. I zrobiły to bardzo mądrze. Krótko mówiąc, nie tylko pozwoliły wytwarzać coś na swoim terytorium z wykorzystaniem chińskiej siły roboczej, ale też zaczęły współpracować i czerpać garściami z rozwiązań, kultury i umiejętności, których dotąd nie było w Państwie Środka. I to zaprocentowało.
Chiny rosnącą potęgą samochodową
Pamiętamy, jak z przymrużeniem oka podchodziliśmy do tamtejszej motoryzacji. Testy zderzeniowe według europejskich standardów wywoływały wręcz kpiące podejście wśród europejskich i amerykańskich marek. Chińczycy wyciągnęli wnioski, gdy Zachód bezczynnie spał i odcinał kupony – myśląc, że tak będzie zawsze.
Dziś już nie jest tak kolorowo. Wyraźne spadki sprzedaży Porsche to poważny problem, który opiera się na wspomnianej wyżej historii. Niestety, uzupełniono ją ideologią, która powstała ze słusznej idei – ochrony środowiska.
Teraz jednak trudno mówić o jakimś postępie ekologicznym. Da się za to dostrzec problemy, w które wpędzili nas politycy. Nas, czyli szeroko pojęty Zachód. Skutki tych wszystkich błędów będą ponosić zwykli ludzie – to na nich ostatecznie zostanie przeniesiony koszt głupoty.
A co z odpowiedzialnością? No cóż, na podstawie historii można wywnioskować, że raczej żaden z polityków doprowadzających Europę do takiego stanu nie będzie miał z tego tytułu problemów. Być może wybiorą kozła ofiarnego, co oczywiście nic nie zmieni.
Wyraźne spadki sprzedaży Porsche
Przejdźmy jednak do konkretów. Skoro takie marki, jak Porsche mają problemy, to trudno oczekiwać, że u popularnych producentów będzie dobrze. Jak już wspomnieliśmy, pierwszym problemem jest wzmocnienie Chin.
Chińczycy zaczęli tworzyć na tyle udane samochody, że sami wybierają rodzime produkty. Jednocześnie są najbardziej chłonnym i pożądanym rynkiem na tej planecie. I właśnie tam zaobserwowano wyraźne spadki sprzedaży Porsche – sięgające 29 procent. Jeżeli chodzi o sprzedaż od stycznia do końca września, to globalny spadek sięgnął 7 procent.
Do tego należy dopisać zmianę strategii modelowej, która w dużym stopniu została wymuszona przez europejskie władze. Początek był jednak obiecujący. Taycan, czyli elektryczny model Porsche, sprzedawał się w zeszłym roku naprawdę dobrze. Cała marka odnotowała nawet rekord.
Niestety, w 2024 roku już nie jest tak wesoło. Popyt na auta elektryczne już nie jest tak duży. Taycan okazał się tym modelem, który zanotował największy regres sprzedaży w całej gamie. I nic nie wskazuje na to, by ten trend zdołał się odwrócić.
O wyraźnym spadku można mówić także w kontekście Macana, którego nowa generacja jest już tylko elektryczna. Podejrzewamy, że prawdziwy obraz sytuacji da przyszły rok, kiedy na stokach nie będzie już spalinowego poprzednika. I tu nie wróżymy niczego dobrego.
A jakie modele zanotowały wzrosty? Cayenne, 911 i 718. I to pokazuje, co preferują klienci. Niestety, ten ostatni wkrótce zostanie zastąpiony elektrycznym odpowiednikiem. Brzmi niepokojąco, ale mamy nadzieję, że Porsche zdoła to wszystko przetrwać.
Jak wspomnieliśmy na początku, opracowanie strategii modelowej i jej wdrożenie trwa kilka lat. Nie można więc zrezygnować z projektów, w które zainwestowano miliardy. Co powinno zrobić Porsche w tej sytuacji? Dywersyfikować i aktualizować niskim kosztem to, co dobrze się sprzedaje. Krótko mówiąc, utrzymać w sprzedaży spalinowe i hybrydowe modele – tak by mieścić się w normach i jednocześnie nie tracić klientów. To bardzo trudna sztuka, ale jedyna dająca szansę na przetrwanie.