Nie jest tajemnicą, że chińskie marki dogoniły już europejskich potentatów. Co ciekawe, aż kilkadziesiąt z nich ma mniej, niż dziesięć lat. To pokazuje z jakim rozwojem mamy do czynienia.
Kopiowanie pomysłów ze Starego Kontynentu nie jest już fundamentem tamtejszego przemysłu motoryzacyjnego, ale są wciąż pojawiają się modele, które mocno nawiązują do znanych konstrukcji. Ten nowy SUV z Chin jest tego dobrym przykładem.
Na pierwszy rzut oka bardzo przypomina Jeepa. Dokładnie tak mógłby wyglądać front nowego Renegade’a. Sylwetki są bardzo zbliżone – krótko mówiąc, kwadratowe. Do tego dochodzą wysoko poprowadzone krawędzie zderzaków, niemal płasko umiejscowiona maska i plastikowe osłony.
SUV z Chin to nie Jeep
Wystarczy jednak podejść nieco bliżej, by dostrzec spore różnie. Po pierwsze, nie ma siedmioczęściowej atrapy chłodnicy. Są za azjatyckie słowa, które dla przeciętnego Amerykanina stanowią niezrozumiałe znaczki.
>Ten model z Chin to nowy problem Tesli. Ma więcej mocy, niż dwa topowe AMG
Oto BAIC BJ30, który zadebiutował w 2020 roku, ale właśnie teraz przeszedł lifting. Jego nawiązania do Jeepa są widoczne, ale wydaje się, że nie tylko Renegade był obiektem inspiracji dla projektantów tego modelu.
Uwydatnia to tylna część karoserii, gdzie znajdują się pionowe lampy, które nie zachodzą na klapę. Skojarzenia? Coś między Fordem Bronco a Range Roverem. Proporcje i gabaryty są oczywiście inne, ale jednak…
Nowy SUV z Chin ma 4730 milimetrów długości, 1910 milimetrów szerokości, 1757 milimetrów wysokości oraz 2820 milimetrów rozstawu osi. Wydaje się zatem idealnie wpisywać w segment kompaktów.
Auto jest dostępne z benzynowym silnikiem o pojemności 1,5 litra – bez żadnego elektrycznego wsparcia. Jak widać, w Chinach nie mają problemu z ekologią. Wspomniana jednostka oddaje do dyspozycji 185 koni mechanicznych.
BAIC BJ30 po odświeżeniu trafi na rynek na początku 2024 roku. Wersja sprzed liftingu startowała w Chinach od 105 800 juanów, czyli około 60 tysięcy złotych (kurs 0,57). Nowy model może kosztować więcej, choć nie na tyle, by mówić o drogim samochodzie. Przypomnijmy, że Volkswagen Polo kosztuje w Polsce około 90 tysięcy złotych – i to w wersji bazowej.