Kierowcy prowadzący „na podwójnym gazie” to bardzo duży problem niemal w każdym kraju. Liczne kampanie oraz interwencje nie są skuteczne.
Wydaje się, że niezwykle trudno przemówić do rozsądku ludziom skrajnie nieodpowiedzialnym. Według nas jedyna słuszna metoda to zaostrzenie kar. Utrata prawa jazdy niewiele daje, skoro istnieje mnóstwo przypadków „recydywy” – i to często jeszcze przed odzyskaniem uprawnień.
To pokazuje, jak ciężka jest walka z takimi uczestnikami ruchu. Wydaje się, że kary więzienia i zwielokrotnione grzywny mogłyby skuteczniej trafić do takich osób. Miejmy więc nadzieję, że prawo w tej kwestii zostanie zaostrzone i przyniesie to skutek.
Jest też druga strona medalu. W „buty” pijanych wkładani są często ludzie chorzy – nie zawsze na podłożu psychicznym. Nawet gorączka może prowadzić do bardzo nieprzewidywalnych zachowań na drodze.
Jazda JAK po pijaku
Kierowca starego Mustanga w pewnym momencie zjechał z prawidłowego pasa ruchu aż w końcu znalazł się na chodniku. W końcu wrócił na jezdnię, tyle że wybrał zły kierunek jazdy. Na szczęście użytkownik nadjeżdżającego pick-upa zorientował się, że coś jest nie tak i zatrzymał swój pojazd.
Udało się uniknąć kolizji, co nie oznacza, że już po wszystkim. Kierowcę amerykańskiego auta ponownie „ściągnęło” w lewą stronę. Tym razem nie udało mu się już wrócić na asfalt – wjechał do kanału.
Udało mu się uniknąć utonięcia, ponieważ woda nie była głęboka. Na miejsce zostały wezwane służby ratownicze. Sprawcy zdarzenia nic się nie stało. Wstępne podejrzenia sugerowały jazdę pod wpływem alkoholu, ale były one mylne.
Lokalne media poinformowały, że kierowcy poważnie spadł poziom cukru, co wywołało u niego brak koncentracji i świadomości. Warto więc wstrzymać się od rzucania oskarżeń, zanim nie zostanie podana oficjalna przyczyna.