Paradoksalnie, drogi zezwalające na najszybszą jazdę należą do tych najbezpieczniejszych. Dlaczego?
Bo mają najmniej newralgicznych miejsc. Nie znajdziemy tam skrzyżowań, przejść dla pieszych czy innych przestrzeni generujących zagrożenie i sytuacje kolizyjne. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy dochodzi do awarii. Auto zatrzymane na autostradzie to przepis na wypadek.
Co należy zrobić w takiej sytuacji? Działać szybko obserwując otoczenie. Gdy samochód odmawia posłuszeństwa, należy się zbliżyć do „najwolniejszej” krawędzi jezdni, a gdy jest taka możliwość to zjechać na pobocze. W między czasie trzeba włączyć światła awaryjne, a po wyjściu z auta umieścić trójkąt ostrzegawczy za samochodem, jeżeli jest taka możliwość.
W takich okolicznościach trzeba uwzględnić własne bezpieczeństwo. Nie należy czekać na pomoc na jezdni. Trzeba oddalić się w bezpieczne miejsce. Już wielokrotnie dochodziło do zderzeń, które kończyły się tragicznie.
Ten wypadek jest dobrą lekcją dla wszystkich, którzy nie wiedzą, jak się zachować. Mężczyzna zatrzymał pojazd w najmniej bezpiecznym miejscu biorąc pod uwagę ruch lewostronny. Pozostawił auto przy barierkach na „najszybszym” pasie ruchu. Z drugiej strony jezdni miał do dyspozycji pas awaryjny.
Rozpędzony użytkownik czarnego Mercedesa zagapił się i nie zauważył zatrzymanego pojazdu. Efektem tego było potężne zderzenie, którego konsekwencją będzie co najmniej jedna kasacja. Szczęście w nieszczęściu, że kierowca zepsutego pojazdu zdążył przejść za barierki.