Relacje między pracodawcą a podwładnymi bywają trudne. Sytuacje konfliktowe rodzą się zazwyczaj w związku z pieniędzmi.
Tak też było tym razem, kiedy właściciel sklepu wypłacił byłemu pracownikowi ostatnią pensję taczką bilonu. Tak, taczka była wypełniona po brzegi monetami. To była forma złośliwości, która akurat nie powinna się wydarzyć.
Zacznijmy od tego, że zdarzenie dotyczyło firmy A OK Walker zajmującej się częściami do wszelkiego rodzaju samochodów. Z tego, co udało się ustalić, została ona pozwana przez Andreasa Flatena, który nie otrzymał wynagrodzenia za ostatni miesiąc.
Urząd nakazał – pracodawca wypłacił
Mężczyzna udał się do Departamentu Pracy, by ujawnić problem i spróbować go rozwiązać. Jak wynika z przekazanych informacji, właściciel był dłużny 915 dolarów. Nie jest to może fortuna, ale dobra pensja (także w polskich warunkach). Nic więc dziwnego, że Flaten chciał otrzymać należne mu pieniądze.
Urząd nakazał wypłatę i pracodawca postanowił podporządkować się tej decyzji. Niestety, zrobił to w mało elegancki sposób. Taczka bilonu zawierała ponad 100 tysięcy centów. Prowizja za przeliczenie tego w banku może kosztować nawet 10 procent.
Pracodawca tłumaczył się, że wszystko zrobił legalnie – i rzeczywiście, mógł zapłacić pracownikowi w bilonie. Wydaje się jednak, że wizerunek jego firmy na tym nie zyskał. Właściciel po całym zdarzeniu dostał wiele gróźb, nieprzyjemnych wiadomości i krytycznych opinii w sieci.
Departament pracy postanowił bliżej się przyjrzeć działalności kreatywnego przedsiębiorcy. W końcu wytoczono mu pozew za wielokrotne i umyślnie niepłacenie należności pracownikom.