Posiadanie mocnego i szybkiego samochodu to bez wątpienia przyjemność, ale też dużą odpowiedzialność. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Kolejny tego przykład wydarzył się na Wale Miedzeszyńskim w Warszawie. Nieostrożny kierowca rozbił sportowe auto po tym, jak wpadł w poślizg i już nie zdołał przywrócić kontroli nad swoją maszyną.
Nagranie pochodzące z samochodu świadka dokładnie przedstawia, jak do tego doszło. Użytkownik Chevroleta Corvette nabierał znaczącej prędkości pasem rozbiegowym, gdy pod koniec gwałtownie zmienił tor jazdy.
>Poślizg na zakręcie. Latarnia zapobiegła dachowaniu (wideo)
Najpewniej wcisnął za dużo gazu i tylne koła zerwały przyczepność na wilgotnej nawierzchni. Amerykański pojazd momentalnie wpadł w nadsterowność. Kierowca był już wtedy tylko pasażerem i mógł czekać na to, co się wydarzy.
>To miał być brawurowy poślizg. Wyszedł rozbity Mustang (wideo)
Auto uderzyło w skarpę, przystanek i latarnię. Ta ostatnia została zerwana i niemal wpadła w rowerzystę. Ten sam użytkownik jednośladu był pierwszym, który sprawdził, czy nikomu nie stała się poważna krzywda. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń zagrażających życiu. Co ważne, nikogo nie było na przystanku.