Szybcy i Wściekli? To nie tylko tytuł filmu. W ruchu drogowym można spotkać takich „bohaterów”, którzy zachowują się, jak kaskaderzy, ale bez umiejętności.
Niestety, na polskich drogach nie jest i nie będzie bezpiecznie, jeżeli takie osobniki nie zostaną w końcu prawnie zneutralizowane. Dwaj ściganci na S2 nie powinni posiadać prawa jazdy – dla bezpieczeństwa swojego i innych.
Kluczyki na kołek to jedyne rozwiązanie w takich przypadkach. Kierowcy jechali znacznie szybciej, niż pozostali uczestnicy ruchu, z których robili sobie slalom. Problem w tym, że zagęszczenie było naprawdę duże, a jeden drugiemu jechał na zderzaku.
Dwaj ściganci na S2
W pewnym momencie, użytkownik bawarskiego auta odbił z prawego pasa na środkowy. Tym sposobem przed maską znajdującego się pierwotnie za nim kierowcy Mazdy „wyrósł” inny samochód osobowy.
Kierujący japońskim kompaktem spanikował i zaczął gwałtownie hamować opóźniając próbę zmiany toru jazdy. Gdy odbił kierownicą, było już za późno. Po chwili doszło do uderzenia w tył poprzedzającego pojazdu.
Na tym jednak nie koniec. Mazda zaczęła się obracać wokół własnej osi aż doszło do dachowania. Z nieoficjalnych informacji wynika, że nikt nie odniósł obrażeń zagrażających życiu lub zdrowiu, co jest jedyną dobrą wiadomością.
Ruch na S2 w okolicach Warszawy był praktycznie zablokowany, co przy takim natężeniu błyskawicznie wywołało korek na kilka godzin. Nikt nie chciałby zostać uczestnikiem ani takiego zdarzenia, ani zatoru drogowego.
Czy warto było szaleć tak? Odpowiedź jest oczywista i nie da się z nią polemizować. Narażanie siebie i innych kierowców na takie zagrożenie tylko po to, by się popisać przed kolegą to jakiś absurd i skrajna głupota, za którą powinna być bardzo surowa kara.
Próba wyprzedzania slalomem, i to na centymetry, to zawsze ogromne ryzyko, które nierzadko prowadzi do poważnych konsekwencji. Niektórzy jednak muszą to przeżyć na własnej skórze, by to zrozumieć. Poszkodowanych będzie więc przybywać, jeżeli świadomość kierowców nie wzrośnie.