Pamiętacie poprzednią generację „Garbusa”? Tak, tę z wazonikiem przy kierownicy… Wiem, że nie przyspieszała bicia serca wśród miłośników motoryzacji, ale była dostępna na niektórych europejskich rynkach w bardzo ciekawej wersji.
Mam tu na myśli RSi, który powstała z myślą o nieco bardziej dynamicznej jeździe. Co istotne, zadziorny wygląd szedł w parze z argumentami znajdującymi się pod maską. Mieszka tam 3,2-litrowe, kultowe już VR6 produkujące 225 KM i 320 Nm momentu obrotowego. Z silnikiem współpracuje 6-biegowa przekładnia manualna przekazująca potencjał na obie osie. W takiej konfiguracji niemieckie auto potrafiło zawstydzić nawet usportowione hatchbacki. Jeden z posiadaczy tego niepopularnego wariantu został przyłapany na Nurburgringu. Sprawdźcie, jak sobie radził: