Niemiecki producent doskonale wie, że trzeba rozwijać oferty SUV-ów i crossoverów, dlatego wkrótce na rynku pojawi się kolejny istotny model z tych kategorii.
To Volkswagen Tayron L, który jeszcze nie doczekał się oficjalnego debiutu, ale już doszło do wycieku jego zdjęć, co związane jest z chińskim Ministerstwem Przemysłu i Technologii Informacyjnych. Choć brzmi to wszystko egzotycznie, ten samochód może trafić również na Stary Kontynent.
Już pas przedni mocno sugeruje pokrewieństwo z najnowszym Tiguanem. I nie ma w tym za grosz przesady, ponieważ oba auta dzielą liczne podzespoły. W czym więc tkwią różnice? Przede wszystkim w gabarytach oraz tylnej części kabiny.
Tayron L jest dłuższy od europejskiego Tiguana. Ma być jednak taki sam, jak ten amerykański. Uwzględniając dotychczasową nomenklaturę marki z Wolfsburga, można założyć, że na naszym rynku przyjąłby nazwę Tiguan Allspace.
W porównaniu do konwencjonalnej wersji nadwoziowej kompaktowego SUV-a, jest o 133 milimetry dłuższy. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że w Chinach jest już oferowany Tiguan L, który jest dłuższy od Tayrona L o 51 milimetrów. Różnice są więc bardzo skromne.
Volkswagen Tayron L – gama silników
Wszystkie wymienione konfiguracje są spokrewnione. Najlepiej uwydatnia to platforma podłogowa MQB Evo, na której bazują. Warto podkreślić, że korzystają z niej także modele klasy średniej – na przykład nowy Volkswagen Passat.
Jak wynika z informacji udostępnionych przez chińskie ministerstwo MIIT, Volkswagen Tayron L będzie dostępny z trzema jednostkami spalinowymi. W podstawie zaoferuje 1,5-litrowy silnik o mocy 158 koni mechanicznych.
>Volkswagen Tiguan 2.0 TDI DSG 4MOTION udowadnia, że diesel to świetny wybór
Klienci zainteresowani większym potencjałem, mogą wybrać dwulitrowego benzyniaka o mocy 184 koni mechanicznych. Natomiast na szczycie oferty jest jeszcze mocniejszy silnik o tej samej pojemności – generuje 217 koni mechanicznych.
Jeśli Tayron L trafi do Europy, to pewnie jako Tiguan Allspace z przedłużonym rozstawem osi i kabiną z trzema rzędami siedzeń dla siedmiu osób. W innym przypadku nie miałoby to większego sensu.