Aktualna generacja popularnego Volkswagena występuje w Polsce tylko z jednym rodzajem nadwozia – i jest to kombi. Jako że nie ma alternatywy w ofercie, producent zrezygnował nawet z nazwy Variant, bo nie była ona potrzebna.
To też sugeruje, że wersja czterodrzwiowa nie jest w planach. Tymczasem w innych zakątkach tej planety można dostać takie auto. Nazywa się Volkswagen Passat Pro i oferuje unowocześnione wnętrze. Dlaczego marka z Wolfsburga nie chciała go zaoferować na Starym Kontynencie
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Teoretycznie, może być to związane ze słabnącym popytem, ale wystarczyło zmienić sedana na liftbacka, by praktyczność samochodu wyraźnie wzrosła. Tak właśnie jest w przypadku Skody Superb, która jakoś wciąż występuje w dwóch odmianach nadwoziowych.
Wróćmy jednak do głównego bohatera tej historii. Niektórzy mogą uznać, że to Magotan ze zmienioną nazwą, czyli sedan Volkswagena będący teoretycznym odpowiednikiem „naszego” Passata. Okazuje się jednak, że to bardziej skomplikowane i oba auta będą oferowane równocześnie.
Warto podkreślić, że wprowadzenie tego modelu to efekt współpracy z azjatyckim partnerem, koncernem SAIC. Realizacja takiego pomysłu wydaje się dziwna, ale w Chinach wciąż wszyscy cenią takie karoserie.
Volkswagen Passat Pro
Co istotne, nie jest to jakaś stara czy odświeżona konstrukcja. Prezentowany model bazuje na platformie MQB, czyli tej samej, która jest wykorzystana w europejskim kombi. Jego wymiary są jednak inne. Volkswagen Passat Pro ma aż 500 centymetrów długości, 185 centymetrów szerokości i 150 centymetrów długości.
Pod względem gabarytów mógłby więc trafić do segmentu E. Jest dłuższy nawet od Insignii, która w tej kategorii była liderką klasy średniej. Podkreśleniem pokaźnych rozmiarów są długie zwisy karoserii. Ten tylny wygląda wręcz nietypowo.
Passat Pro będzie oferowany z jednostkami benzynowymi. Pod maskę ma trafić 1.5 TSI o mocy 158 koni mechanicznych. Mocniejszą alternatywę stanowi dwulitrowa jednostka z tej samej rodziny, która generuje 217 koni mechanicznych.
Bez względu na wybór silnika, za przenoszenie mocy na przednią oś odpowiada siedmiobiegowa, dwusprzęgłowa przekładnia automatyczna. Możemy więc mówić o zbieżności układów z tymi oferowanymi w Europie.
Jeszcze ciekawiej wygląda wnętrze. Kokpit jest bardzo podobny, ale przed pasażerem znalazł się dodatkowy ekran multimedialny, który w europejskim odpowiedniku nie występuje. Dlaczego? Tego też nie wiemy.
Nie jesteśmy zwolennikami „wielkiej ekranizacji”, ale brak takiego rozwiązania w Europie i udostępnienie go w Chinach pokazuje, który rynek ma większy potencjał. Renomowane marki wiedzą, że Azjaci dopiero się rozkręcają i będą coraz chętniej kupować nowe pojazdy.