Współczesne samochody są zaprojektowane w taki sposób, by pochłaniać jak najwięcej energii w chwili zderzenia.
Właśnie dlatego po „dzwonie” karoseria jest poważnie zniszczona, a kabina – zazwyczaj nietknięta, chyba że doszło do wystrzału poduszek powietrznych. Czy samochód, który miał dość mocną kolizję lub brał udział w wypadku da się przywrócić do stanu używalności?
Wszystko zależy od rodzaju zniszczeń, ale też opłacalności. Im starsze, mniej warte auto, tym trudniej o uzasadnienie ekonomiczne potencjalnej naprawy. Znany rosyjski YouTuber, Arthur Tussik, pokazuje jednak, że nawet fatalne przypadki można odratować.
Tym razem wziął się za Volkswagena Jettę, który miał za sobą trudną przygodę. Uszkodzeniu uległa każda strona nadwozia, co wymagało naprawdę wielu godzin pracy. Przywracanie odpowiednich kątów, a także prostowanie blach nie należało do łatwych zadań. Efekt jest jednak taki, jak można oczekiwać. Pamiętajcie jednak, że auta powypadkowe mają zazwyczaj gorszą wytrzymałość – fizyki nie da się oszukać.