Golf to klasyka. Ale też wypadkowa ewolucyjnej szkoły projektowania aut. W odróżnieniu, od tej rewolucyjnej, designerzy z Wolfsburga budują nowe auta trochę tak, żeby wyglądały jak poprzedni model, tyle że po głębszym restylingu.
Jeżeli kiedyś w Sevres stanie wzorzec auta kompaktowego, będzie to Golf kolejnej generacji. To auto jest wyrazem przywiązania do tradycji, ale także pewnej szkoły designu. Ewolucjoniści nowe auta rozwijają na bazie poprzednich modeli. Tak, jak w VW czy BMW. Rewolucjoniści, na gruzach starego zaczynają od nowa. Vide, Opel Astra. Za każdym razem to nowe i lepsze ma być tym, które zdetronizuje Golfa. I?.
Z Golfem, jak z? koniem. Krótko mówiąc, Golf jaki jest, każdy widzi. Od połowy lat 70., kiedy z taśm fabryki w Wolfsburgu zjechała pierwsza generacja, auto przechodzi ewolucję. Zgodnie z ?moto-modą? na daną dekadę, staje się nieco mniej, lub bardziej okrągłe. Zawsze jednak trochę większe od poprzednika. I zawsze lepiej wyposażone.
Czy patrząc na Golfa VII jest się czym zachwycać? To zależy od upodobań. W naszej opinii, owszem. Choć to typowa dla auta kompaktowego, dwubryłowa sylwetka, w której z pozoru nic nowego wymyślić się nie da, smaczki tkwią w szczegółach. Przód auta, poprzez upodobnienie do innych modeli koncernu, stał się zdecydowanie bardziej wyrazisty. Ba, nawet elegancki. Tył też przestał epatować? prostotą ? kilka fajnych przetłoczeń, nowe lampy, nieco opuszczony zderzak. Z profilu auto zmieniło się najmniej. Linia, omalże identyczna jak w Golfie VI generacji. Tylko, czy był jakikolwiek sens projektować nowa sylwetkę dla Golfa VII? Hmm, otwarte drzwi też można próbować wyważać. Tylko po co..?
Wnętrze
Niemiecka ewolucja nie dotyczy wnętrza auta. Tu wszystko rozwija się rewolucyjnie. Pomiędzy Golfem VI a VII jest omalże przepaść. Owszem, zegary prawie identyczne, ale na tym podobieństwo się kończy. Materiały, z których zmontowano wnętrze są godne nie tylko Passata, ale także (bez przesady) Phaetona. Mięciutko, nawet na desce i drzwiach, To, co ma być twarde, zrobiono z lakierowanych plastików (w kolorach fortepianowym albo aluminiowym). Jest tu bardzo niemiecko, czyli solidnie i ergonomicznie aż do bólu.
Fotele i tylna kanapa, zbliżone są do ideału. Bardzo lubiłem jazdę Golfem VI, bo było to jedno z niewielu aut kompaktowych, w którym ?szczupły inaczej? bez problemów znajdzie dobrą pozycję za kierownicą. I choć to trudne do wyobrażenia, w VII jest jeszcze lepiej. Oczywiście to moje subiektywne odczucia, ale podobne miało moje diametralnie inne w budowie anatomicznej, alter ego.
Technologia
Testowe auto określa technologia BlueMotion. W ludzkim języku oznacza to, że auto bardzo wstrzemięźliwie konsumuje olej napędowy i wytwarza mniej CO2. Kwestie ekologii są mi obojętne… Prześwietlę za to ekonomiczną stronę technologii BlueMotion. I? jestem pod wrażeniem. Nie sprawdzałem, ile według producenta auto powinno zużywać paliwa. Według mnie w trasie, Golf VII palił poniżej 4 litrów oleju napędowego, w mieście około 6, a średnio, 5,2 litra. Dane podaję zgodnie ze wskazaniami komputera pokładowego, ale po dokładnym przeliczeniu na redakcyjnym kalkulatorku. Respect!
A teraz gwoli ścisłości, testowe auto napędzał motor Diesla z wtryskiem common rail o pojemności 1,6 litra i mocy 105 KM zintegrowany z 5-stopniową skrzynią manualną. Golf VII ma 4255 mm długości, 1790 szerokości, 1452 wysokości, a rozstaw osi wynosi 2637 mm. Wymiary sprawiają, że ?siódemka? to jeden z większych, a na pewno pojemniejszych kompaktów. Tym większym zaskoczeniem była dla mnie niezbyt duża przestrzeń bagażowa. 380 litrów to wynik w dolnej strefie stanów średnich. Dopiero po złożeniu foteli otrzymujemy nie rekordowe, ale akceptowalne 1270 litrów. Ale, i tu podkreślę po raz drugi, pasażerowie mają w aucie komfort. Bagaż nie, ale sumie na rodzinny wyjazd zapakować się można.
Siódma generacja Golfa jest dostępna w trzech liniach wyposażenia: Trendline, Comfortline i Highline. Wyposażenie testowanego Golfa może przyprawić o zawrót głowy. Auto ma bowiem m.in.: siedem poduszek powietrznych, Electronic Stability Control (ESC), system radiowy z 5-calowym ekranem dotykowym TFT, klimatyzację Climatic, elektroniczny hamulec postojowy z funkcją Auto-Hold, poprzeczną blokadę mechanizmu różnicowego XDS, a nawet system rekuperacji ciepła.
Wrażenia z jazdy
Auto prowadzi się rewelacyjnie. W VII generacji Golfa konstruktorzy z Wolfsburga zrobili wreszcie takie zawieszenie, które jest akceptowalnym kompromisem pomiędzy komfortem a wymogami rynkowymi (czyt. wszystkich rynków), nawet tych gdzie drogi utwardzone są takie, jak w Polsce powiatowej? jeszcze bywają.
Wsiadając do auta warto zwrócić uwagę na jego serce. Silnik generuje może nienadmierne 105 koni, ale do bezstresowej jazdy w mieście i wyprzedzania na trasie wystarczy. A wszystko dlatego, że 250 Nm jest dostępne już od około? 1600 obrotów, czyli omalże od startu. Motor 1,6 wsparty wtryskiem common rail miał w zamyśle konstruktorów służyć oszczędnej jeździe. I? to działa. Auto jest bardzo oszczędne (o czym wyżej) i naprawdę przyjemne w prowadzeniu.
Okiem przedsiębiorcy
Dla kogo przeznaczono Golfa VII? Dla każdego, kto na co dzień potrzebuje oszczędnego, dobrze wyposażonego auta, a nie lubi zbytnio rzucać się w oczy. Golf VII to także idealne auto dla biznesu. Predestynują go do tego kwestie ekonomiczne. To jeden z najtańszych, najoszczędniejszych i najlepiej wyposażonych kompaktów. By the way, podstawowy wariant (1,2 TSI BlueMotion Technology 85 KM Trendline) wyceniono na 61 790 zł. Za taki egzemplarz, jaki znalazł się w naszych (1,6 TDI BlueMotion Technology 105 KM Comfortline) trzeba zapłacić minimum 79 490 zł.
Zakup auta ?załatwimy? za pomocą kredytu lub leasingu poprzez Volkswagen Bank w salonie sprzedaży. Kredyt, aż 3 rodzaje, w zależności od preferencji: Niska rata, Wygodna spłata lub dopasowane rozwiązanie.
Inna metoda to leasing także poprzez Volkswagen Bank. Okres finansowania trwa od 24 do 60 miesięcy przy wpłacie własnej od 10 do 45%. Bank umożliwia także wynajem długoterminowy, który zyskuje coraz więcej zwolenników.
Podsumowanie
Kupując nowe auto, często działamy pod wpływem impulsu. Myśląc sentymentalnie, nasze następne będzie takie jak poprzednie, które przez całe lata stało się omalże członkiem rodziny. A jeżeli to nowe, jest prawie takie jak stare, tyle że lepsze, to nasz wybór jest przesądzony. I pewnie dlatego Golf to wciąż najlepiej sprzedające się auto w Europie. I chyba trudno się temu dziwić.
Tekst i zdjęcia: Artur Balwisz