Wojciech Krzemiński
Popularny model użytkowy niemieckiej marki ma ugruntowaną pozycję na rynku. Jego starsze generacje też budzą zainteresowanie klientów.
Prezentowany egzemplarz to jednak swego rodzaju rodzynek. Teoretycznie, to zwykły Volkswagen Caddy 1.9 TDI, który w oryginale oferował 90 koni mechanicznych i 210 niutonometrów. Niektórzy mogą założyć, że po upływie 20 lat jego potencjał będzie znacznie mniejszy.
Nic bardziej mylnego. Ta normalnie wyglądająca sztuka to prawdziwy sleeper. Legendarny diesel został podkręcony do 240 koni mechanicznych i 520 niutonometrów. To oznacza obecność większej turbosprężarki i nieco innego osprzętu zapewniającego żywotność.
Jakie są tego efekty? Przypomnijmy, że seryjny model w takiej konfiguracji osiągał 100 km/h w ciągu 14 sekund i rozpędzał się do 165 km/h. Teraz można liczyć na znaczne lepsze rezultaty. Sprint do setki zajmuje 6,6 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 215 km/h.
Moc jest na tyle umiarkowana, że przedni napęd bez problemu radzi sobie z jej przenoszeniem na asfalt. Test na niemieckiej autostradzie bez ograniczeń prędkości potwierdza, że Caddy wręcz katapultuje się do 200 km/h.
Można śmiało założyć, że przyspiesza znacznie lepiej, niż część aktualnie oferowanych, usportowionych kompaktów. To wręcz szokujące, jak szybko wspina się wskazówka analogowego prędkościomierza.
Testowany Volkswagen Caddy 1.9 TDI 240 KM nie traci wigoru nawet przy 200 km/h. Wydaje się, że mógłby pędzić znacznie szybciej, ale ogranicza go zestopniowanie manualnej skrzyni biegów. Niemniej jednak i tak robi wrażenie.
