Niemiecka marka stara się wzbogacać swoją gamę kolejnymi modelami. Teraz przyszedł czas na wypełnienie kolejnej niszy, czego dowodem jest Shooting Brake na bazie Arteona.
Volkswagen Arteon R-Line 2020
Lifting nie przyniósł rewolucji. Po sieci od kilku miesięcy krążą mniej lub bardziej szczegółowe zdjęcia amatorskie, które ukazują ten model w pełnej krasie. Na oficjalnych fotografiach jest dokładnie to samo, tyle że w lepszej jakości. Stylistyka auta wciąż jest okazała (szczególnie w wariancie R-Line), a wszelkie modyfikacje to tak naprawdę kosmetyka. Z przodu pojawił się ledowy pas biegnący przez całą długość grilla. Podstawowe oświetlenie (reflektory i lampy) zyskało natomiast nowe klosze. Bystrzak dostrzeże również przeprojektowane zderzaki. Ponadto, ofertę uzupełnią nowe lakiery i wzory felg aluminiowych.
Arteon Shooting Brake – premiera
Bardziej praktyczna odmiana nadwoziowa ma sporo charakteru, ale nie prezentuje się tak lekko, jak liftback. Linia dachu opada łagodniej, a klapa ma wyraźnie zaznaczone krawędzie, dlatego optycznie odcina się od szyby. Summa summarum, jest jednak ciekawie. Niektórych może zaskoczyć, że pojemność bagażnika (do linii okien) jest niemal taka sama (ok. 560 litrów) w obu przypadkach, ale różnice stanowi otwór załadunkowy i przestrzeń między roletą a podsufitką. Po złożeniu drugiego rzędu, możliwości przewozowe Shooting Brake’a rosną do 1638 litrów.
Arteon 2020 ma nowe wnętrze
Na pierwszy rzut oka kokpit wygląda praktycznie tak samo. Różnic jest jednak całkiem sporo. Cyfrowe wskaźniki zyskały odświeżone grafiki, a wyświetlacz multimedialny ma zaktualizowany interfejs. Poza tym, pojawił się dotykowy panel klimatyzacji i zupełnie nowa kierownica z grubszym wieńcem. Nie zabrakło także przeprojektowanych dysz nawiewu i nowych dekorów z ambientowym podświetleniem.
Volkswagen Arteon R 2020 – jaka moc?
Wraz z debiutem poliftingowej wersji tego modelu, pojawiła się odmiana „R”, czyli ta, która ma wzbudzać największe emocje i oferować sportowe zacięcie. Wielu spodziewało się mocy zbliżonej do 350 KM, ale jest jej trochę mniej. Z dwulitrowego TSI wykrzesano dokładnie 320 KM i 420 Nm. To o 40 KM więcej od najmocniejszego wariantu, który był do tej pory. Silnik został oczywiście połączony z przekładnią DSG oraz napędem 4MOTION.